pstruch napisał:Czekam na mądrego, który ma pomysł na „prywatyzację”
Właśnie problem polega na tym, że prywatyzacja wody wcale nie spowoduje, że siły się wyrównają. Potencjalny właściciel, czy dzierżawca będzie musiał zarobić na turystyce wędkarskiej, gdy tymczasem MEW-iarze dostają masę kasy unijnej, nie będą musieli płacić akcyzy, bo jest ogólny szał na odnawialne źródła energii. Oczywiście dostają to z naszej kieszeni. Tak więc sytuacja na starcie jest i tak niezbyt równa.
A co do pomysłu na prywatyzację, to przede wszystkim musi być ktoś, kto by
chciał to wziąć i z tego żyć. Czyli, że musi to się opłacać. Jak pisał Mysha na własnym przykładzie, kokosy to nie są. Na starym forsie też trochę teoretyzowaliśmy na ten temat, i też wychodził dość długi czas zwrotu inwestycji. Ja kiedyś coś tam sobie liczyłem z grubsza, i myślę, że z sama sprzedaż licencji na wędkowanie to trochę mało.
Idealny model widziałbym tak: Własność rzeki (najlepiej znanej), lub jej wieloletnia dzierżawa, sprzedaż licencji, miejsc biwakowych, wynajmowanie pokoi, czy domków letniskowych, sklepy wędkarskie w dorzeczu, organizowanie wypraw wędkarskich, szkółka wędkarska, stadnina koni dla żon, itd, itp - moim zdaniem trzeba by myśleć w ten sposób, maksymalnie szeroko, bo nastawienie się tylko na sprzedaż licencji jest średnio dochodowe, a poza tym ryzykowne - wystarczy jakaś zaraza, czy katastrofa ekologiczna niezależna od nikogo, i po ptokach...