Przykro mi to stwierdzić ale te ok. 100 sztuk łososi przystępujących corocznie do rozrodu to wynik mocno zawyżony, oparty na założeniu, iż łososie stanowią ok.1% liczby tarlaków troci. Przyjmując nawet, moim zdaniem nieco życzeniowo, że populacja tarlaków troci w rzece wynosi 10000 sztuk to warto wiedzieć, iż zgodnie z danymi z lat 60-tych prof.Chełkowskiego ilość łososi w żadnej z rzek pomorskich nie przekraczała 0,64%. Więc chcąc być precyzyjnym to tych tarlaków jest/było najprawdopodobniej nieco ponad 50 szt. (min. ilość populacji przy której można mówić o samorekrutacji to 150 szt.)
Warto też pamiętać o tym, że wielkość populacji determinuje min. ilość dostępnych powierzchni tarliskowych z odpowiedniej jakości substratem (!) i żerowisk dla narybku. Wielkości te są powszechnie znane i można sobie o tym poczytać chociażby w pracy prof. Domagały i dr.Nyka ,,Sztuczne tarliska dla ryb litofilnych w rzekach pomorskich". Z opracowania tego można się też dowiedzieć, iż na Pomorzu nie ma zbyt wielu miejsc tarliskowych z odpowiednim substratem dla tarlaków łososi, a od siebie dodam, że jak są, to w górnych odcinkach dorzeczy gdzie te ryby aby dopłynąć muszą pokonać przepławki. Pytanie za 100 pkt-ów dlaczego nasze tzn. łotewskie łososie nie chcą płynąć w górę rzek na tarliska? Jakim asortymentem i na jakich odcinkach rzek przeprowadzano zarybienia w ramach restytucji?
Trzeba być naprawdę trochę naiwnym aby wierzyć, że na tarliskach w okolicach Bydlina i piaskach Charnowa narodzi się samoodtwarzalna populacja łososi po 25 latach o udanej, a jakże restytucji tego gatunku do naszych rzek. Na razie to mam wrażenie, że te 100 szt. łososi przypomina potwora z Loch Ness o którym wszyscy mówią a na dobrą sprawę nikt go nie widział. Pozdrawiam