andrzej napisał:Witam.
Słuszne słowa abyśmy zaczęli cos robić we własnym podwórku. W tym roku sa zebrania sprawozdawczo wyborcze.
Ja zacząłem od siebie. Nie zabieram ryb, nie śmiecę, nie działam w żaden sposób na szkodę rzek czy szeroko pojętej przyrody. Jak widzę akty kłusownictwa czy innego buractwa, mięsiarstwa i kołtuństwa to nie waham się zareagować. Co najmniej zwracam uwagę.
Co do zebrań....... Należę do jednego z największych w Polsce kół. Dla tego, bo gdy wyrabiałem kartę wędkarską to mieszkałem pod Warszawą a meldunek stały miałem w Jeleniej Górze. No i to koło przy ZG PZW podobno mogło taki egzamin(ściema) przeprowadzić. Także z kołem nie jestem w ogóle zżyty. Natomiast na zebrania koła gdzie mieszkam nie chodzę, bo.............. nie piję. A tam podobno(tak słyszałem od wielu wędkarzy) głównie się wali. Także nie zadaje sobie trudu by zmieniać koło. Jestem tylko opłacaczem. Należę do PZW bo gdybym nie należał to za wędkowanie płacił bym dużo więcej. I też do kasy PZW
Wiem, że moja bierna postawa nie jest dobrym przykładem, ale na chwilę obecną nie potrafię inaczej. To co widzę, słyszę, postawy tych "na stołkach" zniechęcają mnie. W ZO Mazowsze poruszyłem kwestię zarybień-widmo jednego z jeziorek. Informowałem też o zmianie linii brzegowej rzeczki, o jej zaśmiecaniu. I co? I nic! I tak sobie tkwię w tym "burdeliku" i mam nadzieję, że przyjdą nowi, mądrzy ludzie i w końcu "coś" się zmieni. Nie znam się na ustawach, paragrafach, operatach etc. Ale na zdrowy rozsądek wiem, że PZW nie dba w żaden sposób o moje interesy.