Uran napisał:
Dla mnie oznaką mięsiarstwa w połowach ryb jest zjedzenie właśnie jazia i klenia, a już na pewno w tych ilościach. Toż to można tylko raz posmakować i wypluć.
Kurcze, może jeszcze bolenie i wzdręgi konsumujesz, kolego? To pytanie retoryczne, nie oczekuję odpowiedzi.
niedawno na kanale poświęconym kulinariom oglądałem bardzo fajny programik w którym pewien brytyjski kucharz prezentował przepisy na ryby morskie inne niż łosoś.Namawiał by odpuścić trochę tym rybom bo są inne gatunki które równie fajne smakują a przez rybaków wywalane są za burte.
Tam już pomału zaczynają myśleć że może warto jednak zjeść coś innego niż tylko to co ma płetwe tłuszczową
20 jelcy w roku ???? czy to jest mięsiarstwo????
do tego 3-4 klenie i podobna liczba jazi
Polska byłaby wędkarskim eldorado gdyby takie gatunki i takie ilości ryb były konsumowane przez wędkarzy co się szczycą nazywać pstrągarzami .
a co do walorów smakowych, hm.. mam w głębokim poszanowaniu wszelkie zalety mięsa ryb szlachetnych. Ryby te są nieodłączną cześcią mojego hobby to główni aktorzy występujący w moim teatrze )))
po co się pchać na widownie, gdy sie zeżarło całą obsade???
a co do boleni fakt faktem jadłem może ze 2 razy w życiu ta rybę lata temu, rybka bardzo muchowa i dająca wiele satysfakcji z łowienia - wszystkie wracają do wody
Cały ten wątek rozpoczołęm po tym jak zobaczyłęm co się dzieje na jednym z parkingów nad redą. środek łąki a nie było gdzie zaprkować bo troć sie pojawiła i trzeba ją w łeb walić.
Zastanawiam się czy ci ludzie też by tam przyjechali gdyby był to odcinek no kill i gdyby był dobrze pilnowany. Ja na pewno bym tam przyjeżdzał
Dla mnie mięsiarz to taki osobnik któremu wisi to na co łowi jak łowi gdzie łowi bo najważniejsze dla niego jest to by wrócić do chałupy z jakąś rybą - założe sie że taki typ "wędkarza" omijałby szerokim łukiem odcinek no kill, no chyba że przestano by go pilnować\