Argumenty "kilowców" o rzekomym dręczeniu ryb przez no kilowców to zwykła demagogia i uprawiedliwianie własnego zażywania na rybie "kilu"w celu konsumpcyjnym.
Zapytam szanowne koleżenstwo zadeklarowanych tu kilowców, przeciwnikow dręczenia niewinnych stworzeń:
Czy ryba, ktora zanim dostanie szybko ( daj Boze) z karata nie jest dręczona?
Jaka jest różnica owych dręczeń kilowcow i nie kilowców?
Otóż taka li tylko iż owe dręczenie kilowca od momentu wyholowania, wyrwania kotwic z pyska, do momentu pęknięcia czaszki lub kręgosłupa ( lub co gorsza na żywca podcięcia skrzeli- podobno mięso jest tedy koszerniejsze..) kończy się jej zgonem i pustym dołkiem po niej, a dręczenie ryby wypuszczonej przez no kilowca? Dalszym jej żywotem i możliwoscia rozrodu oraz zażycia na niej no kilu ( lub..kilu) po raz kolejny i kolejny...
A ile ryb dręczonych ( uduszonych) w "reklamówkach" kilowców?.
Ile taplających się w piachu i błocie czy robiacych "karpika z braku tlenu w wiaderku po emulsji??..
Nie wstyd wam robić z siebie błaznów publicznie?
Nie o dręczenie tu idzie, nie oszukujcie samych siebie, jeno o smaczne mięso. Czesto , kosztem prawie całkowitego wyrybienia rzeczki z ledwie wymiarowych ryb wedle zasady: ja wypuszcze?- to inny zje..To mi sie nie opłaca, wolę sam zjeść.. i traaach..)....
Że pojechałem ostro? Tak. Ale prawda nie powinna boleć, a dać do myślenia, jesli chcecie sie nazywać miłosnikami ryb łososiowatych..I dodam jeszcze. Prawdziwy miłosnik pstragów, nie dopuści do wytrzebienia stada podstawowego i się zawsze predzej czy pózniej samo -ograniczy! nawet jesli lubi mieso pstrąga! I to jest cnota. Rezygnuje w imię celów wyższych.. Jesli postępuje inaczej- nie jest " przyjacielem Cezara" i na nic się zda jego pokrętna argumentacja o "dręczeniu ryb"....
Dziekuję za uwagę.F