Igo napisał:Zauważyłem, że zagorzali no-killowcy zaangażowaniem w narzucanie swoich poglądów pozostałym wędkarzom spowodowali u wielu wzrost ilości zabieranych ryb jako pewnego rodzaju bunt i przejaw protestu przeciwko ciągłemu ocenianiu ich podejścia do wędkarstwa. Gdzieś tu na forum czytałem ostatnio wypowiedź forumowicza, który zaczął zabierać większość złowionych ryb w proteście przeciwko ciągłej nagonce tych "najszlachetniejszych" wędkarzy na wędkarzy ośmielających się zjadać złowione ryby. Sam niedawno złowiłem ledwo wymiarowego pstrąga i gdy zastanawiałem się czy go wypuścić czy zabrać w wyobraźni pojawił mi się obraz no-killowca małpującego bezkrytycznie zachodnie wzorce wędkarstwa, ubranego w pachnący nowością strój wędkarski z najwyższej półki, trzymającego w dłoni robiony na zamówienie kij patrzącego na mnie z pogardą i pełnym pychy tonem mówiącego "rozkazuje Ci wypuścić tego pstrąga plugawy gumofilcu"... przypomniałem sobie wszystkie obraźliwe określenia, którymi no-killowcy bez wahania na forach internetowych obrzucają, każdego kto ośmieli się zjeść złowioną rybę... wywołało to we mnie uczucie buntu... bo człowiek zawsze będzie się buntował przeciwko narzucaniu mu pewnych zachowań... i te negatywne uczucia wywołane przez patrzących mi ciągle na ręce no-killowców zaważyły o śmierci pstrąga. Panowie i Panie no-killowcy.. przekonujcie ale z szacunkiem, bo osiągniecie odwrotny skutek do zamierzonego.
Tak tak, każdy no-kill chodzi wypachniony, w nowym ubranku i z wędką na zamówienie:blink:
O czy ty kolego piszesz. Nikt tu nikomu nic nie narzuca. Po prostu piszemy i podajemy przykłady, że Wasze nie wiadomo skąd wziętewymysły, że ryba wypuszczona ginie w męczarniach to bzdura wyssana z palca. Możesz podać przykład kogo nazwałem gumofilcem? A że zjadasz wszystko co się rusza to Twoja sprawa Kolego. Szkoda, że następne pokolenia tego nie zaznają