Dabo, sandacz na muchę jest do rozkminienia... jak już się człowiek wstrzeli w łowisko to pójdzie. Cała zabawa to dobranie odpowiedniego stopnia tonięcia muchy do łowiska, dobre ustawianie do prądów i prowadzenie obok zębatych. Wędkarstwo to nie odkrycie prochu. Prosta fizyka plus szósty zmysł łowcy. Komercja, szkolenia, guiding, autorytety, kopiowanie wzorców domagają się przepisów kulinarnych. Pytanie po co?
Na forach powinno się generalnie rozmawiać ogólnikami a nie konkretami, teoriami a nie praktyką. Szczegóły i praktyka i tak zawsze jest indywidualna i inna być nie może chyba że człowiek chce zostać autorytetem lub papugą innego autorytetu.
Jak już opracuję recepturę na moje sandacze, na pewno o tym nie napiszę. To, że ludzie domagają się pisania o konkretach jest głupie w samych założeniach. Po pierwsze dlatego, że warunki szczegółowe się różnią a po drugie, że od pewnego stopnia szczegółowości każdy facet żegluje samodzielne i po swojemu.
Hey