paszczak napisał:(...)W ubiegłym roku miałem na haku grubego pstrąga, około 60 cm na jętce. Wziął na moją imitację za pierwszym razem, ale spiął mi się. W ciągu następnych dni odwiedziłem to miejsce kilkakrotnie i widziałem jak znowu żeruje na jętce, mam to nawet sfilmowane. Jednak gdy podawałem moją imitację, dokładnie z tego samego miejsca co poprzednio i w ten sam sposób, przestawał żerować.(...)
Nie chcę Ciebie Tomku, ani innych wędkarzy polujących na okazy w żadnym razie krytykować, bo w sumie nie ma się do czego przyczepić. Chciałbym natomiast powiedzieć, że ja w podobnych sytuacjach czynię nieco inaczej, to tak gwoli przedstawienia różnorodności postaw i gustów w obrębie wędkarstwa. Otóż ja w roku 2009 namierzyłem kilka pstrągów 50+. Generalnie poza jedną parodniową wyprawą nie wracałem do nich, można wręcz powiedzieć, że miałem je gdzieś. Nie wzięły - straciły szansę na wspólne zdjęcie, co mi tam:)
Znam wielu pstrągarzy, którzy po namierzeniu dużej ryby starają się ją złowić. Można takie zachowanie przedstawić zarówno negatywnie jak i pozytywnie - to tylko słowa i odpowiedni pijar, nic więcej. Można powiedzieć zarówno, że ludzie tacy to "prawdziwi łowcy okazów" a z drugiej strony, że są to ludzie typu "chłop żywemu nie przepuści" (choćby nawet stosował C&R).
Poza tym jest jeszcze jeden aspekt, który mi się nie mieści w głowie. Jak Wy sobie wyobrażacie jakby wszyscy nagle zaczęli chodzić za okazami? Przeciętna rzeka na Pomorzu Zachodnim ma generalnie następujące proporcje odcinków:
- 80% odcinków ubogich w pstrągi, płytkie z dominacją różnorakich Leuciscusów 15 - 35 cm;
- 20% odcinków bogatszych w pstrągi, z kryjówkami z czego 3/4 jest przełowiona / przekłusowana
- 0,1 - 1% odcinków zawiera supermiejscówki - stanowiska medalowych potokowców.
Z powyższych zestawień z grubsza wynika, że w celu równomiernego rozłożenia presji 80% muszkarzy powinno być uzbrojonych w krótkie muchówki #00 - #3 z nastawieniem na Leuciscusy. Tylko małe grono powinno de facto łazić po tych najbardziej obiecujących matecznikach z mocnymi muchówkami #5 i uprawiać "prawdziwe wędkarstwo".
Poza tym łowienie okazów też można przedstawić w czarnych barwach. Otóż skoro okazów jest tak mało, to nie ma sensu promować wędkarstwa zorientowanego na ich łowienie. Małych leuciscusów jest od cholery. Natomiast ja sobie tego za żadne skarby nie wyobrażam, jakby nagle cały Fors zaczął chodzić za dużymi pstrągami...
Może jeszcze napiszecie jaki charakter rzeki sprzyja okazom? To wówczas cały Fors będzie siedział na .............................. gdzie stoją pstrągi jak kłody. I co z tego, że stoją. 80% powierzchni dorzecza może rozładować tą presję z pstrągów na Leuciscusy. Całkowicie brak Wam sprytu... Chcecie konkurencji? Chcecie aby na tych 0,1 - 1 % odcinków gromadziło się jak najwięcej wędkarzy i wykazało się przed innymi, że uporem potrafią upolować okaz?
Na Kwisie miałem namierzonego potoka ponad 3 kg. Wielu z Was chodziłoby za nim aż do skutku. Ja mam inne nastawienie. Przez kilka kolejnych wypraw potrafiłem jeździć na jelce w urokliwym strumieniu. I nie za bardzo mam ochotę tracić swoje życie by udowodnić Wam, że potrafię złowić dużego pstrąga. Jak się złowi to się złowi. Mnie interesuje tylko to, by rzeka żyła, a cała reszta już jest dowolnością.
Ile razy łowiłem jelce 20 cm ignorując klenie po 50 cm.... Takich epizodów w moim życiu wędkarza by się uzbierało niemało.
Mi filmik Bartka się podoba. Co do łowienia okazów... po Waszej stronie są wyłącznie przepisy RAPR... no i właściwie nic więcej, gdy idzie o rachunki moralne. A czy moralnym jest wybieranie się na głuszca gdy jest na wyginięciu? Oczywiście rybę można wypuścić, ale mimo tego staram się nie katować bez umiaru miejscówki gdzie widziałem dużego potoka. Dużym rybom też trzeba dać czasem święty spokój, stosownie do ich względnej ilości w populacji. Dlatego na 10 wypraw na leuciscusy raz wybieram się na pstrągi. Podobną mam proporcję w obrębie pstrągów gdy idzie o ich wielkość, a najczęściej łowię ryby nieco ponad wymiar i sprawia mi to wiele radości - chwalić się nie muszę, bo nie po to łowię ryby. Myśliwi robią podobnie... strzelają np. do kilkunastu warchlaków w obwodzie i do jednego odyńca. Natomiast Wy usiłujecie powiedzieć, że wędkarstwo polega wyłącznie na "polowaniu na odyńce".
Znów idzie jętka. Znów większość z Was zajmie się polowaniem na grube pstrągi, na uparte i konsekwentne dążenie do celu... Biedne miejscówki i mateczniki z powodu tej mody na konsekwencję łowcy okazów. Zadeptane mateczniki i nic więcej. Telefony, smsy, skype i najazd... choć hipokryci zdradzający na priv miejscówki jednemu wędkarzowi po drugim, piszą czasami, że na fors to już napisać nie można... To skąd tyle ludzi wie gdzie jechać? Z praktyki własnej? Większość dowiaduje się w sekrecie a tych pseudo sekretów jest na priv pewnie więcej niż postów na forum...
Gdy pojadę na rójkę chrusta na niziną Małą Inę na klenie i jelce, to czy będę od Was gorszy? Z punktu widzenia pstrągów takie zachowanie jest korzystne. Odciążę mateczniki potokowca, nie zaglądając stale w te same miejsca. Moda na leuciscusy jest korzystna również dla Was, bo Dmychu sporadycznie będzie deptał Wam po piętach.
P.S. Co do selektywnych przynęt... na Bobrze krótkie pstrągi biorą na muddlery 12 cm, a pstrągi pod 50 biorą fajnie na małe pupki lub matuki 5 cm...
Oczywiście zawsze można założyć muchę głowacicową i mieć spokój z króciakami.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek