Wiśnia73 napisał:Powiem Wam Panowie, dlaczego wg mnie jest tak, że Rządy mają zawsze złych doradców.
Największa w Polsce pozarządowa organizacja licząca kilkaset tysięcy członków, nie potrafi stworzyć lobby działającego na rzecz środowiska. Nie potrafi stworzyć bo jest podzielona, powiem więcej- sami ją dzielimy.
Związek Pszczelarzy ma większą siłę przebicia, niż wędkarze. Tam nikt się nie kłóci i nie drwi z tego, że jeden robi miód lipowy, a drugi akacjowy.
U nas, sami wytworzyliśmy sobie sztuczne podziały. Ryby szlachetne i te nie szlachetne- to jeden przykładowy podział. Drugi, to jedynie słuszne metody, które preferujemy. Dla mnie bardziej szlachetną rybą od głupiego lipienia z pomorskiej rzeki, jest cwany lin z leśnego jeziorka, a lepszą metodą jest ta, która w danej sytuacji, w zgodzie z prawem(bo zaraz by się doczepili, że robak na pstrągowym cieku) daje większą szansę na złowienie ryby.
Za dużo podziałów, za mało uniwersalności, elastyczności. MY jesteśmy wędkarzami, więc "walczymy" o wody...
(...)
Artur i Pan Jerzy rozpoczęli świetny temat. Co jednak z niego będzie? czy nie będzie to tylko następne uświadamianie uświadomionych?
Pozdrawiam serdecznie
Wojtek
Szanowny Panie Wojtku,
Skoro tyle jest różnic w środowisku wędkarzy, to sądzę, że nie będzie to "uświadaniamie uświadomionych". Nawet jeśli taki przekaz dotrze do w miarę zorientowanych w tych zagadnieniach, to będzie narzedziem w rozpowszechnianiu tego przekazu właśnie przez nich do tych mniej zorientowanych. Zdolnośc do rozpowszechniania wiedzy jest jednym z warunków dobrego funkcjonowania środowiska.
Pisze Pan o sprawach bardzo generalnych, więc Rząd ma takich doradców, jacy są dostępni, a to z kolei zależy od siły środowisk, z których potencjalni doradcy się wywodzą. Podobnie jak Rząd wywodzi się spośród obywateli kraju. Przeciwstawianie jednych drugim jest mało efektywne.
Problem w tym, że odniesienia są często czynione z wykorzystaniem nieadekwatnych porównań. Odnosząc się do tych, które Pan dość symptomatycznie przytoczył, to porównywanie wędkarzy do pszczelarzy jest takim nieadekwatnym właśnie. Wynika to wprost z ze słów, jakich Pan użył. Otóż, w opisie pszczelarzy napisał Pan, że ROBIĄ miód, i w tym się różnią, a wędkarze ŁOWIĄ i w tym się różnią. Te podziały dotyczące eksploatowania, dla świata zewnętrznego nie są w żaden sposób istotne. Istotne natomiast są podziały, które wynikają z podejścia do ZAGOSPODAROWANIA, czyli do tego, w jaki sposób wędkarze "ROBIĄ" ryby ...
Pierwszy problem jest taki, że większośc wędkarzy nie interesuje się wcale "ROBIENIEM" ryb, a tylko eksploatowaniem.
Drugi problem polega na tym, że jeśli nawet zaintersują się "robieniem" ryb to dominuje "chciejstwo" i posługienie się atrybutami ideologicznymi, emocjami, wyobrażeniami, a nie wyliczeniami i analizą. Żaden pszczelarz nie prowadziłby pasiekiw taki sposób, jak wędkarze podchodzą do swoich łowisk, bo wtedy nie jedlibyśmy miodu ...
W środowisku wędkarzy choćby jedni są przeciw budowaniu zapór, bo to przecina wędrówki ryb na tarliska, na żerowiska, a inni są "za", bo to stworzy nowe możliwości wprowadzenia sandaczy, które łowią ... Jedni zaczną w nowozbudowanym zbiorniku podgórskim (jeśli już powstanie) gospodarowanie pstrągowe, żeby uchronić górskie rzeki i potoki powyżej zbiornika przed inwazją dewastujących je gatunków z niszczącego i tak już zbiornika, a inni zaraz nawpuszczają w ten zbiornik karpi, sandaczy, szczupaków, łowiąc selektywnie drapieżniki, przez co mnożą się "na potęgę" płocie, leszcze, okonie, które zasiedlają masowo rzekę powyżej zbiornika, w którym zawsze żyły inne ryby, zaburzając tarło, wzrastanie narybku, zasoby pokarmowe itp ...
Z jednego koła dochodzą wnioski o jednym sposobie zagospodarowania, a z innego - o zupełnie przeciwnym ...
W takich warunkach "nie będzie pszczół ani miodu" ... Żeby był "miód" potrzebne są pszczoły i mądre zagospodarowanie rojów, a nie sam ul ...
Jako środowisko nie potrafimy porozumieć sie co do SPOSOBU ZAGOSPODAROWANIA naszych łowisk i EFEKTÓW, jakie ma to przynosić ... nie tylko dla nas samych, ale i dla otoczenia ...
A tylko ci, którzy są przewidywalnymi, poważnymi prowadzącymi zagospodarowanie są partnerami w jakichkolwiek dyskusjach o poważnych sprawach ...
Wykorzystywanie narzedzia, jakim jest środowiskowe stowarzyszenie, do prowadzenia róznych działań stwarza możliwości wpływania na decyzje innych równiez ... natomiast nie wystarcza do tego oczekiwanie na obsługę i wskazywanie, że ktoś "powinien" albo "nie dośc się stara" ...
Porównywanie tez sytuacji w stowarzyszeniu do dyktatur północnoafrykańskich jest conajmniej nieadekwatne ... "Siłą" tej "dyktatury" w wędkarskim światku jest słabość i brak zorganizowania, nieumiejętność współpracy i słabe pojęcie o możliwościach ze strony tych "poddanych", a także ich brak udziału w podejmowaniu decyzji, w organizowaniu wędkarstwa i w zagospodarowaniu łowisk ... Jacy członkowie takie i stowarzyszenie ...
Odpowiadając Panu Piotrowi, dziękując za rozsądny głos w dyskusji - zmiany możemy przeprowadzić tylko my sami, pod warunkiem dobrego zorganizowania się i spójnego, wytrwałego działania na duża skalę, w wielu okręgach. Pod warunkiem, że dobro polskiego wędkarstwa rzeczywiście leży nam na sercu.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski