venom napisał:żeby było smieszniej za każdą przegrodę na rzece płacimy kary i to niemałe...(...)
Marianie,
Płacimy? Poproszę o jakieś rzetelne źródło informacji na ten temat, bo wydaje mi się to krążącą po internecie plotką...
Generalnie jest nawet Europejskie Stowarzyszenie Małych Elektrowni Wodnych -
European Small Hydropower Association (ESHA) , jest
Europejska Rada Energii Odnawialnej, no więc lobbing w tej sprawie jest silny.
Co do samej Unii Europejskiej, to tak z pamięci pisząc (mogę się mylić, ale czytałem to gdzieś już wiele razy) stawia ona sobie dwa podstawowe cele energetyczne:
- zwiększenie udziału OŹE w ogólnym bilansie źródeł energii
- zróżnicowanie koszyka energetycznego.
Cała reszta zależy... od lobbingu. Otóż zarówno ESHA jak i nasze krajowe TRMEW nie ukrywają w swoich materiałach lobbingowego charakteru. Na stronie 11 tej prezentacji, sami podkreślają, że
najbardziej boją się Ramowej Dyrektywy Wodnej.
Problem w tym, że ludzie z ESHA mają siedzibę zaledwie
o jedną przecznicę od instytucji europejskich, czyli mogą sobie iść na kawę z Komisarzem i pogadać, a my jako wędkarze i miłośnicy dzikich rzek, co możemy zrobić? Jest jakaś lobbingowa organizacja o charakterze europejskim zrzeszająca wędkarzy i miłośników dzikich rzek?
Pocieszające jest to, że MEW-karze otwartym tekstem mówią, że boją się RDW. Przynajmniej sami nam podpowiedzieli, na co mamy się powoływać
Zresztą dziś czytałem ciekawy dokument
Strategia "Bezpieczeństwo Energetyczne i Środowisko" Perspektywa 2020 r. który wydało z siebie Ministerstwo Gospodarki, gdzie jest takie oto zdanie:
Bezpieczeństwo przeciwpowodziowe wymaga istnienia budowli hydrotechnicznych, które w określonych warunkach mogą pełnić także funkcje energetyczne. Wykorzystanie tej możliwości wydaje się zasadne, bowiem Polska jako kraj nizinny cechuje się niewielkim potencjałem hydroenergetycznym (szacowanym na 13,7 TWh/rok) wykorzystywanym w ok. 12 %
Jak się chyba domyślacie, pozostałe 88% niewykorzystanego potencjału hydroenergetycznego, będzie celem MEW-karzy. Z drugiej strony wśród listy zadań na stronie 36, jest jak byk napisane:
11)
Stworzenie warunków ochrony korytarzy ekologicznych i przeciwdziałania fragmentacji przestrzeni przyrodniczej - za co będzie odpowiadać Min. Środ. i Min. Rozw. Reg., zaś zaangażowane będą GDOS, RDOŚ, RZGW, samorząd województwa, lokalny
12)
Wdrożenie Strategicznego Planu Adaptacji - przywrócenie/utrzymanie właściwego stanu ochrony siedlisk i gatunków za co będzie odpowiadać Min. Środ., zaś zaangażowane będą DGLP, RZGW, samorząd województwa, lokalny, WFOŚiGW, NFOŚiGW
Można powiedzieć w ten sposób... kto kocha swoją rzekę, może powołać się na oficjalną strategię rządową. Widać, że w Europie są dwa strachy. Energetyczny i środowiskowy. I ten środowiskowy jak wyczytałem w dokumencie, nie jest czynnikiem bez znaczenia. Tak więc z podniesioną głową i wyprostowanym karkiem, można bić się o dzikie i drożne biologicznie rzeki, powołując się na oficjalne dokumenty, w których poszczególne cele środowiskowe i energetyczne (red. CO2 czyli wzrost OŹE) muszą się przecież jakoś równoważyć.
MEW-karze, drżyjcie przed RDW, ha ha ha
Trzeba mieć tylko rękę na pulsie, kiedy w wymienionych instytucjach zadania te będą wdrażane (może już są Arturze, coś wiesz?) - a wtedy można zsynchronizować powrót króla do naszych rzek z zaklepaniem sobie dorzeczy gdzie po prostu MEW-karzom powiemy, tu jest nasz łososiowy korytarz ekologiczny, bo nie wszystkie dorzecza są dla was na pożarcie
Musimy tylko uważać na działanie (w tabeli na str. 34)
Zreformowanie struktur gospodarki wodnej w które będzie zaangażowane RZGW:
- opracowanie i wdrożenie jasnych kryteriów finansowania zadań gospodarki wodnej, zarówno inwestycji, zadań utrzymania wód, usuwania skutków powodzi, jak i zadań planistycznych wynikających z realizacji funkcji zarządzania- analiza możliwość regulowania rzek przy zastosowaniu ekonomicznie uzasadnionych systemów
energetyczno-przeciwpowodziowych.
- analiza możliwość regulowania rzek przy zastosowaniu ekonomicznie uzasadnionych systemów
energetyczno-przeciwpowodziowych
Żeby się czasem nie okazało, że korytarze ekologiczne będą potraktowane po macoszemu, a aspekt energetyczno-przeciwpowodziowy poważnie... tym bardziej, że przy budowie zbiornika zaporowego kręcą się trochę większe pieniądze.
Chyba, że podpowiemy im wspaniały pomysł - mega-inwestycje renaturyzacyjne. Jakby to łyknęli, to byłoby fajnie, bo organizując grube przetargi na odtworzenie korytarza ekologicznego czuliby się jak VIP-y, a my mielibyśmy rzeki jakie chcemy