Proponuję raz jeszcze przeczytać, tym razem ze zrozumieniem tekstu (nie autora), szczególnie część o potencjale rzek i populacji bałtyckich łososi.
"Tak to już jest gdy ktoś odnosi sukces. W takim przypadku robi się wszystko by to zniszczyć, lub kolokwialnie mówić - wyciągnąć z tego kasę. Nie inaczej jest z morskimi połowami łososi przez wędkarzy na polskich wodach przybrzeżnych Bałtyku. Rozmawiając z wędkarzami słodkowodnymi, czytając fora odnoszę wrażenie, że powoli choć nieuchronnie nad wędkarstwem morskim zbierają się ciemne chmury zawiści. Bo jak to jest, że jeden stoi na brzegu rzeki i kręci beret z bezsilności wobec nieliczonych dni nad wodą bez kontaktu z rybą. Inny natomiast oddaje się morskim połowom i rzadko wraca o kiju bez łososia lub troci, do tego epatując drogą łodzią i sprzętem wędkarskim do trollingu.
Wędkarz morski zaczyna być traktowany jak złodziej, który podbiera ryby zawodowym rybakom lub wędkarzom z lądu, w mniemaniu których złowione na Bałtyku łososie nie dotrą do tarlisk w polskich rzekach. Niestety u wielu takich oponentów pokutuje myślenie kategoriami stawu, zarówno w znaczeniu niewielkiego zbiornika jak i praktyk hodowlanych.
balticsalmon.blogspot.com/2016/05/gdy-os...dziecielina-paa.html