Dziękuję koledze
randap72 za pozdrowienia znad Parsęty. Miło, że ktoś czasem o mnie jeszcze wspomni i pamięta.
Wracając do głównego wątku.
Czas rozstrzygnąć konkurs.Niestety żaden z kolegów tym razem nie trafił z gatunkiem złowionej ryby. A nie było to takie trudne, gdyż był to wielokrotnie poławiany przeze mnie sucker, czyli taka tutejsza brzana. Ale to nic. Nagroda nie przepada i dalej koledzy macie szansę wygrać produkt Simmsa.
Główne część, czyli o rybach.
Dwa dni temu jeden z kolegów z Polski przysłał do mnie sms-a z pytaniem – co się stało, że minęło 10 dni i nie ma żadnej wiadomości o moich rybach na Forsie. Nic się nie stało. Po prostu były deszcze i nie ma możliwości wejścia do rzek. Z resztą sami popatrzcie i porównajcie.
cida.usgs.gov/stormsummary/timelapse/Bas...rame_gallery/83.html
cida.usgs.gov/stormsummary/timelapse/Bas...rame_gallery/97.html
Dopiero dzisiaj na strumyku Oak Creek w Południowych Milwaukee woda tak opadła, że połów jest możliwy. Pogoda jednak całkowicie zniechęcała, bo miało lać cały dzień. Ale „wygłodniały” połowem o świcie jestem nad wodą.
Oczywiście jak miał lać, tak lało. Nawet szop pracz szukał schronienia pod skałą.
Z tego też powodu zdjęć zrobiłem mało ( tylko w momentach przerwy w opadach), a jeszcze i tak niektóre nie wyszły. Ale to nie były warunki na dzień z aparatem.
Zaczynam od wysokiego „C” czyli około metrowej samiczki łososia chinook.
Za dosłownie chwilkę samiczka łososia coho ( taka ok. 60cm).
Następnie znowu taki sam łosoś coho.
I kolejny i kolejny.
Ryb zatrzęsienie, spławiają się wszędzie.
Co kilka rzutów ryba na kiju. Istne wędkarskie niebo.
Następnie przychodzi czas na kolejne samiczki łososi chinook. Wyjmuję kolejno 4 sztuki w rozmiarach 92-100 cm (tutaj najbardziej mi szkoda, że tego nie dało rady zrobić zdjęć). Oczywiście hole większych łososi emocjonujące prawie za każdym razem z pięknym wyskokiem.
Woda w czasie połowu od deszczu trochę się podniosła i widać jak łososie prą w górę strumyka, nie zwracają w ogóle uwagi na ludzi. Niektóre wala nawet po nogach.
Na taki ciąg trafiłem ostatni raz chyba z 8 lat temu. Potem znowu wyjmuje kolejne i kolejne łososie coho i łososie chinook.
Ta samiczka miała równo 100 cm ( nie widać tego). I tutaj ciekawostka. Łosoś ten po wyjęciu miał w pysku muchę, którą kilka godzin wcześniej zerwałem z rybą. Aż nie do uwierzenia.
Jeszcze wyjmuje srebrną rybkę i sam nie wiem, czy to steelhead, czy srebrny łosoś coho.
Niektórzy wędkarze z tego wysiłku potrzebują porządnego oparcia.
Taki dzień to spełnienie największych marzeń chyba każdego wędkarza. Myślę, że miałem na kiju około 50-60 ryb przez 5 i pól godziny.
Może nie było spektakularnych holi (tylko ten pierwszy zmusił mnie do zejścia, ale tylko z 50 metrów), bo to nie to miejsce i warunki, lecz jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego połowu. Szkoda, że deszcz uniemożliwił pełna dokumentacje połowu, ale to już „siła wyższa”.
Ponieważ poprzedniego konkursu nie rozstrzygnięto może jeszcze raz zmobilizuję kolegów do aktywności.
Proszę odgadnąć ile ryb wyjąłem dzisiaj ( dla ułatwienia podam, że było ponad 10), a ja zwycięzcy prześlę nagrodę. Jeżeli nikt nie trafi zwycięży ten kolega, który będzie najbliżej. W konkursie jednak nie może uczestniczyć kolega z Forsa, któremu tą ilość telefonicznie już podałem.
Może następnym razem będzie mniej ryb, to skupię się bardziej szczegółowo na każdym ciekawszym holu, bo dzisiaj zajęło by to kilka stron.
Pozdrawiam i życzę tak udanych dni wszystkim tropiącym łososiowate.