Dziękuje za szerokie uczestnictwo w konkursie i mamy dwóch zwycięzców. Są nimi kolega Ahaw i w ostatniej chwili kolega WoDaWqBqroz.Prosze o podanie adresów na prywatną pocztę celem wysłania nagród.
Tego dnia złowiłem 10 łososi chinook, 6 łososie coho i jedna srebrna rybkę ( nie wiem, czy to coho, czy steelhead), czyli razem 17 sztuk. Dużo to, czy mało przy takiej ilości ryb na haku oceńcie sami.
Oczywiście nie był bym prawdziwym pasjonatem wędkarstwa jakbym znowu nie pojechał nad Oak Creek. Spójrzcie jak momentalnie zmienia się tam poziom wody.
waterdata.usgs.gov/usa/nwis/uv?04087204
Byłem tam wczoraj.
Woda pięknie opadała, ale deszczyk znowu dał o sobie znać. Już nie było tak dobrze jak poprzednio, ale frajdy miałem co niemiara. Za 4 holem wyjmuję pod 90 cm samiczkę łososia chinook.
Potem 13 nieudanych podcięć i holi jak ląduje dużego samca łososia coho.
Nie mierzyłem go, ale pod 80 to chyba miał.
Kolejna 90 samiczka łososia chinook.
Biorą ładnie, ale chinooki. Kolejny.
Nie tylko ja mam dobry dzień, bo innym także się szczęści.
I znowu chinook.
I kolejny tym razem samiec.
Niektórych nie chce mi się wyjmować z podbieraka, tylko cykam zdjęcie i do wody.
Tutaj ciekawostka.
Mam branie i widzę, że wziął się duży samiec. Holuje go w dole , kilka razy skoczył i jest normalnie. Gdy zanurkował w głębie raptownie dziwne uczucie na lince jakby przypon strzelił, ale czuje zwiększony opór. Miałem już podobne sytuacje, gdy drugi przypon podczepiał się za ciało ryby i jest ona w dwóch miejscach zaczepiona. Opór wtedy jest niesamowity i przeważnie któryś z przyponów pęka lub cały leader. Ale tym razem nie. Linka podchodzi do góry i widzę, że mam dwa łososie na kiju. Dublet. Drugi wziął w czasie holu. Miałem już kiedyś taka sytuacje ze stelheadami, ale dwa bycze łososie na dwóch przyponach. Oczywiście sytuacja trwała krótko, bo jak każdy chciał iść w swoja stronę, to musiał przypon pęknąć i pękł. Udało się wyjąć tę samiczkę.
Prawie metrowiec zasłużył na wyjęcie z podbieraka i zrobienie zdjęcia.
A to świąteczny karp, które tutaj czasami biorą na muchę.
W czasie holu od razu wiedziałem, że jest coś nie tak z tym „łososiem”, ale jak wypłynął to sytuacja się wyjaśniła. Wyjmuje jeszcze dużego coho, ale zaczęło padać i odpuściłem dokumentację.
W sumie wyjętych 9 rybek ( plus 10 karp) i kilka przypadkowo podczepionych ( tych nie liczymy) na około 30-40 brań.
Który z kolegów by dzisiaj wytrzymał w domu i przy takim ciągu nie pojechał na ryby?
Ja nie wytrzymałem i pojechałem.
Pierwsze kilka minut i rozczarowanie. Ryby zniknęły, no może nie dosłownie, ale nie reagują na muchy. Widać, że się spławiają, prują pod prąd, ale to już inna bajka niż kilka dni temu.
Dopiero po kilkunastu minutach udaje się wyjąć pierwszego łososia chinook.
Potem prawie dwie godziny ( w między czasie może 3-4 nieudane brania) jak wyjmuję kolejną samiczkę.
Prawie z tego samego miejsca podobny 90 cm samiec.
I znowu prawie dwie godziny bezrybia. Strasznie to denerwujące, bo człowiek przyzwyczaja się do dobrego.
I wzięła ryba dnia. Jak ona skakała, istne cudo. Samica, równe 100 cm, ale ważyła z 15 kilo. Nie mogłem jej w rękach utrzymać.
I jeszcze wyjąłem samiczkę coho i łososia chinook, ale już obyło się bez zdjęć. 6 ryb wyjętych. Starczy.
Obiecuję zrobić przerwę kilka dni, abym ciągle Was nie zanudzał.