Avante napisał:Najwięcej ryb pada łupem kłusowników podczas ciągu tarłowego (sieci) z tego względu okres ochronny na każdej rzece powinien być co roku odrębnie ustalany. Obecność wędkarzy zrobiła by swoje.. rozpuszczone po rzece "wici" pomogły by znacznie ograniczyć kłusownictwo. Kiedy ryby pojawiłyby się na tarliskach wprowadza się okres ochronny i pilnuje tarła. Wydaje mi się że limit 1 szt dziennie też by się przydał.. Koniec okresu ochronnego - 31.01 lub tydzień dwa później.
Sprawa jest trudna i kontrowersyjna.
Obecnośc wędkarzy napewno zmniejszy liczbe kłusowników...
Limit jednej sztuki... to najbardziej kontrowersyjne bo w sumie jednak sami sobie uszczuplimy ilośc tarlaków i to dośc znacznie.
Troć w czasie ciągu tarłowego zwłaszcza świeżo po wejściu do rzeki jest bardzo agresywna i bije w prawie wszystko co jej zamerda przed nosem.
Nie oszukujmy się że nie będzie najazdu takiego jaki bywa w pierwszych dniach obecnego sezonu...
Czy wchodzi ich aż tyle że możemy sobie pozwolić na ich zabicie przed przystapieniem do tarła??
Z drugiej strony zezwolenie na połów z jednoczesnym zakazem zabierania tylko w niewielkim stopniu pomoże...
ile ryb przeżyje kontakt z wędkarzem??
Ilu w emocjach walki zadba o to by ryba w dobrej kondycji wróciła do wody ??
Polska to niestety nie szwecja czy Alaska ze swoimi ciągami.
Myslę że najwiekszym problemem w polowach troci w naszych rzekach jest to że po prostu mają one prawie uniemozliwiona migrację na tarliska..
Brak jasnych przepisów i egzekwowania istniejących odnośnie połowu w ujściach rzek jest większym problemem i zagrożeniem niz kłusownicy.