Na razie pod samotną banderą nie zdziałałem nic (skuteczność z kolegami była nieporównanie wyższa), ale... to wynika też z tego, że mam pewne opory moralne. Myślałem aby nie urazić swoimi indywidualnymi sukcesami tych, którzy oficjalnie przed całą Polską chronią dane dorzecze. Ale cholera nudzi mi się, więc....
Chciałem publicznie powiedzieć tylko jedną rzecz. Cofam moje deklaracje, że zostawię dorzecza do działania towarzystwom, a sam zajmę się rzekami bez towarzystw. Te moje grzeczne i honorowe unikanie wjechania komuś na odcisk już mnie nie obchodzą. Jak ktoś się obrazi, że na "jego rzece" zdzialałem w pojedynkę więcej niż on z grupą kolegów, niech sobie tą rzekę od Skarbu Państwa kupi na własność i będzie jego:)
EOT z mojej strony w tej sprawie.
Andrzeju,
tak na marginesie to przecież dobrze wiemy, że każde towarzystwo ma swoje zaplecze, które wytwarza ponad 90% wszystkich interwencji na piśmie. Tylko to zaplecze merytoryczne to zwykle garstka ludzi "robiąca na całe towarzystwo". Nie mam nic przeciwko tej naturalnej proporcji jaka jest w społeczeństwie. Chodzi mi tylko o fakt, że tak naprawdę siła merytoryczna tkwi w aktywnych jednostkach a nie masach wpisanych na listę. Aczkolwiek składki też coś dają, coś pożytecznego można przecież kupić, nie mówię że nie.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek