lorenc napisał:
spiner napisał:
Kondycja wędkarstwa jest ściśle powiązana z PZW któremu tak źle życzysz... Ale skoro "szlak Cie trafia" kiedy za Twoje pieniądze organizowane są zawody to obawiam się, że powinieneś się z tym pogodzić, skoro "cieszy Cie" ograniczenie funduszy dla PZW....
p.s. Co do samej idei zawodów mam podobne podejście
Co ma kondycja wedkarstwa do PZW??

Wytlumacz prosze..
Od dawna uwazam ,ze PZW jest nowotworem złośliwym ,ktory dla przecietnego wędkarza jest tylko kulą u nogi ,bo oprocz wyrywania corocznie wysokiego haraczu na swoje utrzymanie -nic w zamian nie daje.
Ściąga znas rocznie ponad 120 mln zlotych i niemal w całości bezproduktywnie pożera.
Niech jeden z drugim ,który uważa ,ze nie ma alternatywy dla PZW uruchomi wyobrażnię jakich inwestycji mozna by dokonać dla szeroko pojetego wędkarstwa ,gdyby przeznaczyło sie w/w kwote na
WĘDKARSTWO a nie PZW .
Ciekawe wyobrażenia gospodarcze ... zresztą nie dziwią, przy wcześniejszych wynurzeniach w dyskusji o pstrągach ...
ZUpełnie abstrahując od PZW - 120 milionów złotych rocznie może się wydawać sporą kwotą w domowym budżecie, ale w gospodarowaniu warto odnieść się do proporcji ...
Te 120 mln to pieniądze, które należałoby podzielić na 220 000 hektarów użytkowanych wód, oraz na 640 000 chętnych do łowienia ... Jak łatwo policzyć, na hektar wody przypadłoby 550 zł rocznie, oraz trzech chętnych do łowienia ... 550 zł rocznie to około 45 zł miesięcznie na utrzymanie hektara wody ...
Za 550 zł można kupić powiedzmy 600 szt. narybku (narybek różnych gatunków to w hodowli zupełnie podobny koszt), z którego wyrośnie do rozmiarów "łownych" mniej niż 1% ryb, czyli jakaś zawrotna liczba 6 ryb na hektar ... czyli po 2 sztuki "na głowę" chętnego do łowienia ...

Warto mieć na uwadze, że sposób zarybiania wiąze się z dostępnością materiału oraz z zapisami zobowiązującymi użytkowników rybackich do ponoszenia nakładów "rzeczowo-finansowych" ...
Oczywiście, przy takim wydatkowaniu pieniędzy nie ma już ani grosza na ochronę, ani na zadne inne "inwestycje" ... że o obsłudze tego "wydawania" nie wspomnę ...
Ale jeszcze wydanie tych 120 mln ktoś musi przeprowadzić ... za wykonywanie tych "inwestycji" trzeba zapłacić ... Koszty wykonania zarybień mogą sięgać nawet równowartości wpuszczanych do wody ryb (czyli kolejne nawet sto milionów) ... oczywiście, któś tez musi te wszystkie koszty księgować, rozliczać, wypłacać pieniądze, koordynowac prace na skalę całej Polski ... pewnie oczywiście za darmo, bo to nic nie kosztuje ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski