Dziękuję Panie Jerzy ... oczywiście do Pana kierowałem swoje słowa (wątpliwości, pytania, ...), bo mam wrażenie, że jest Pan jednym z niewielu kompetentnych ludzi na tym forum w tej materii oczywiście.
Jak zwykle wyraziłem się nieprecyzyjnie w poprzednim poście ... Swoje oburzenie kieruję (kierowałem) pod adresem komórek powyżej koła. Nie mam pretensji o 5% dla skarbnika (czy zarządu koła) bo to zwyczajnie należy im się za pracę, to są grosze. Mnie bardziej interesuje dlaczego 81% ze składek okręgowych przepada gdzieś lecz nie wiadomo gdzie. PZW Katowice chwali się na swojej stronie zarybieniami ... pożal się Boże. Na stronie PZW można znaleźć również
analizę rejestrów z lat ubiegłych ... Fajnie, bo przynajmniej można poczytać, że ktoś coś z nimi robi.
Mam jednak nieodparte wrażenie, że ktoś robi z nas idiotów.
Postaram się pokazać to na poniższym przykładzie PZW Katowice.
Analiza dotyczy roku 2011, bo z tego roku jest
tabela zarybień i ostatnia analiza rejestrów połowów, której lekturę szczerze polecam - wnioski momentami genialne.
Z powyższych zestawień wynika że, w roku 2011 dokonano zarybienia wód okręgu za łączną kwotę 3.538.631,25 zł, uprawnionych do wędkowania było 45909 osób. Składki 100 zł okręgówka, 62 zł członkowska, powiedzmy, że 30 zł "czyn".
Do okręgu powinno trafić na okrągło:
- 50% ze składki członkowskiej (30,00 zł)
- 81% ze składki okręgowej (81 zł)
łącznie - 45900 x 30 zł = 1.377.000 zł - składka członkowska do PZW
łącznie 45900 x 81 zł = 3.717.900 zł - składki okręgowe
W kołach powinno pozostać:
- składka członkowska 45900 x 30 zł = 1.377.000 zł
- dieta skarbnika 5% + fundusz na zarybienia 14% = 19 zł x 45900 = 872100 zł
- opłata za "czyn" 45900 x 30 zł = 1377.000 zł
Razem w kołach: 3.626.100 zł
Jeśli odejmiemy diety dla członków zarządu kół to łączna kwota (budżet) będzie niższy o 229500 zł, zatem 3.396.600 zł.
Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w Okręgu Katowice jest 126 Kół i każde z kół otrzyma od samorządów średnio po 4000,00 zł (gmina i powiat) w postaci ryby. Samorządy nie dają pieniędzy "do ręki", albo przywożą rybę zgodnie z zawartymi umowami albo przeznaczają środki finansowe. Dofinansowania (dotacje) pochodzą z wydziału ochrony środowiska. To mamy dodatkowy fundusz zarybień w wysokości 512.000 zł. Napisałem TYLKO 4000 zł na koło, ale w rzeczywistości kwota ta jest znacznie większa. Podejrzewam że oscyluje w granicach minimum 5000 - 10000 zł w zależności od koła i wód jakimi dysponuje.
Dlaczego mam nieodparte wrażenie, że kwota, którą podaje PZW Katowice jako łączna wartość zarybień w 2011 roku jest to kwota składająca się wyłącznie z budżetów kół + dotacja z samorządów.
Jaki był bezpośredni wkład okręgu - wydaje mi się, że pokazuje to ostatnia kolumna w tabeli zarybień w 2011r.
Mam nadzieję, że w podanych kwotach dotyczących zarybień Okręg Katowice nie podaje ilości ryb wpuszczanych na łowiska "zamknięte", licencyjne, osobno opłacane, bo to byłoby już czyste ... nie nazwę tego po imieniu.
Oczywiście wiem, że nie wszyscy członkowie, płacą 100% składki, są emeryci, odznaczeni i różni inni szczególni. Zatem te kwoty są tylko szacunkowe, ale pokazują mniej więcej jaki może być teoretyczny rozkład naszych składek. Tak samo kwestia opłaty za "czyn" ja przyjąłem 30 zł jako takie niezbędne minimum, pewnie jest to większa opłata. Nawiasem mówiąc, czy opłata czynu jest składką, czy opłatą w myśl prawa???
Nadmienić wypada, że od 2011 roku na wodach otwartych PZW Katowice obowiązuje limit roczny połowu ryb 35 sztuk łącznie z gatunków karp, lin, węgorz, szczupak, sandacz, pstrąg potokowy.
Problemem PZW jest to, że ich finanse (nasze składki) nie są nigdzie publikowane, że o finansach organizacji której jesteśmy członkami możemy sobie jedynie podumać.
Ja wiem, że to co piszę (zwłaszcza kalkulacje i domysły) może być oderwane od rzeczywistości, ale pisząc o finansach muszę się na czymś opierać, a szczegółowych danych organizacja, którą wszyscy kochamy niestety nie udostępnia.
W ramach ciekawostek, w 2013r. roku strażnik SSR (komendant SSR w Kole) wybierający się na kontrolę otrzymuje zwrot kosztów w wysokości 2,50 zł/dzień kontroli. Jeśli uda mu się kogoś "złapać" to dostaje punkty, które są mnożnikiem zwrotu kosztów, nie wiem dokładnie jak to jest i ile, ale tak ponoć jest. I teraz ... strażnik, który codziennie jest nad wodą, pilnuje, żeby kłusownicy się nie panoszyli, żeby wędkarze mieli świadomość, że ktoś im na ręce patrzy. Dostanie w miesiącu 30 x 2,5 = 70 zł - jeśli nikogo nie złapie, na łamaniu przepisów, a wysoce prawdopodobne jest, że nie złapie. Bo przecież jeśli facet jest codziennie na kontroli, to wszyscy go doskonale znają. Jak widzą jego auto na horyzoncie, albo słyszą odgłos silnika to wszyscy są wzorem do naśladowania.
Dla kontrastu ... raz w miesiącu wpadnie na kontrolę strażnik z okręgu. Nikt go nigdy nie widział, ale jakimś dziwnym trafem trafił na kontrolę nad staw należący do koła. Sprawdził rejestr połowów pierwszemu wędkarzowi i okazało się, że gość łowi na żywca, którego nie pozyskał z tego łowiska (bo nie ma wpisu w rejestrze o złowionym karasiu) i co ... Pan strażnik złapał kłusownika!!! Jego mnożnik za brawurową akcję i postawę godną szeryfa na dzikim zachodzie wzrasta do 30 punktów. Cóż za efektywność, dzięki takim szeryfom będziemy mieli 500% cukru w cukrze - mam nadzieję, że wszyscy kojarzą alegorię.
Znowu przydługawo i chaotycznie, ale faktycznie dyskusja na forum nie jest rzeczą łatwą, szczególnie gdy dotyczy trudnych spraw i nie polega na wzajemnym poklepywaniu się po plecach.