piotr napisał:
Salmo_Salar napisał:
piotr napisał:
Igo daj spokój bo się teraz ośmieszasz. Ryby jeb w łeb ale drzewa dla Ciebie to świętość, nawet plakatu opaską nie można zamocować.
...
Tak, drzewa to świętość. Wyobraź sobie tą rzekę bez drzew i od linijki, swoją niestety w takim stanie muszę oglądać i sam muszę coś z tym robić bo nikt nie pomoże.
Wypuszczanie ryb to żadna świętość, mus, kto chce to wypuszcza. Wypuszczam ryby, ale nie robię z tego czegoś w rodzaju ideologii, jedenastego przykazania. Jak czyta się tutaj teksty (niektóre) tłumaczące zasadę no kill czy C&R to w kichach się przewraca. Zapewne po mojej wiadomości padnie kilka chamskich tekstów typu "jeb", "sraczka" lub coś w tym stylu, przyzwyczajony jestem do takich słów w internecie i spływa to po mnie.
Pozdrawiam
Drzewa to taka sama świętość dla wędkarza jak ryby na łowisku no kill. Myślałem że się jasno wcześniej wypowiedziałem, ale chyba nie, więc się poprawiam.
Jeżeli Wel ustanowiono regulaminem że jest to łowisko no kill, no to jest. Po co marnować pieniądze na tablice, które będzie trzeba uzupełniać jak można wykorzystać drzewa, tym bardziej że dla niektórych to najwyższa świętość i w taki sposób zostaną zniszczone same plakaty, które łatwo będzie można uzupełnić, bo drzew się nikt nie odważy wyciąć, co innego ryby na łowisku no kill
Zastanawiam się jak wędkarz może sobie wyobrazić rzekę bez ryb...
chyba koledze Salmo Salar to nie przeszkadza, ważne że będą drzewa.
Cała dyskusja na temat no kill, czy kill, to nie spór o zasady. Pisząc tu pamiętajmy że jest do tego oddzielny temat. Tu natomiast sprawa idzie o wprowadzeniu no kill na rzece Wel i nie są to propozycje czy pomysły wprowadzenia takiej zasady na łowisku, a o zmianie w regulaminie który już obowiązuje, czy się to komu podoba czy nie. Każdy może mieć swoje poglądy i pomysły co zrobić żeby było lepiej, fajniej itd i może je starać się wprowadzać w życie, a jeżeli jego pomysł i punkt widzenia uda mu się wprowadzić w życie, znaczy do regulaminu łowiska, to będzie reszta musiała to zaakceptować lub wystąpić z PZW i iść nad staw połowić. Rzeczywistość jest na tyle okrutna że co by tu na forum nie napisał to za mało żeby coś zmienić. Problem tu dotyczy tego że no kill zastosowano wyłącznie z tego powodu ze zabrakło w rzece ryb do zjedzenia, a zostało aby tyle że jest szansa na to że gatunek tam przetrwa.
Nie dziwi mnie charakter tej wypowiedzi ponieważ jest typowy dla takich dyskusji. Pisałem o wypuszczaniu ryb, nie o rybach, dalej pisząc/porównując. Po drugie uważam, że kolejność powinna być taka: zdrowe środowisko, a następnie ryby...
Przykro to mówić, ale dla większości wędkarzy najważniejsze są ryby w wodzie i wędkarzy potrzeby. Spieszę wyjaśnić co mam na myśli. "Ludź" jest uchachany jak w swoim łowisku ma duże ryby, to co dookoła to schodzi momentalnie na drugi plan, widać to po wypowiedziach, widać to nad wodą. Wielokrotnie przekonałem się o dwulicowości wędkarzy. Problem tkwi w tym, że gdy my coś robimy to jest ok, ale drugiemu wędkarzowi nie wierzymy jak psu, może czas to zmienić i pomyśleć, że działanie takiego człowieka jak Igo to nie herezja na tym forum? Mam kolegę, który wychodzi nad wodę, złowi potoczka miarowca, uśmierca go i nie idzie dalej łowić, co najwyżej usiądzie nad brzegiem, zapali peta i wtedy wraca do domu. Czemu część siłą próbuję wcisnąć innym, że to ideologia przyszłości? Słuchajcie, dobro ryb leży na sercu to więcej pracy na rzecz środowiska, a nie tylko klepanie po plecak i co najwyżej jednorazowa wpłata na konto.
Napiszę z tego miejsca, że nie negują działań związanych z ochroną ryb i wód, ale do niektórych rzeczy należy podchodzić z szerszym spojrzeniem na temat i większą wyobraźnią. Cieszę się, że działa np. TPRŁ, nieskromnie pisze, że przekazałam im swój malutki 1% ponieważ wiem ile to roboty jest przy tym i jak ciężko znaleźć ludzi, którzy na prawdę chcą pomóc. Niestety robię wszystko sam i jedynie podziwiam tego typu towarzystwa i ludzi w internecie czytając ich osiągnięcia.
Pozdrawiam