Nie wiem skąd pomysł na taka dyskusję. Właściwie wiem-nasza cecha narodowa-bicie piany.
Jakoś w całym cywilizowanym wędkarsko swiecie nikt nie domaga się dopuszczania spiningu tam gdzie jest dozwolona tylko mucha. Jest to metoda najbardziej skuteczna-sining oczywiście, i zarazem najbardziej okaleczająca ryby, nawet przy zbrojeniu przynęt pojedynczym hakiem. Wystarczy pomysleć jak atakowana jest przez ryby(szczególnie łososiowate) mucha, a jak przyneta spinningowa i przypomnieć sobie własne doswiadczenia w odhaczaniu ryb łowionych obiema metodami. Kotwica lipieniowej blaszki połknięta przez przez pstrąga 40-ka "do przełyku"-brr... wolę nie mysleć. O możliwości najechania ryb w miejscach zagęszczenia podczas ciągów tarłowych troci i łososi nie wspomnę. Skandynawia, Brytania,Bałkany, nasi południowi sąsiedzi- wszędzie tam jest mnóstwo wód z ograniczeniem metod połowu do sztucznej muchy.
Nawet na Alasce, gdzie ryb jest wiecej niż wody, wprowadzane są ograniczenia spinningu jeśli tylko pracownicy ADF&G zauważą na jakiejś rzece spadek pogłowia np tęczaka. Sam byłem tego świadkiem i musiałem pozostac przy metodzie muchowej na odcinku który miałem nadzieje obławiac spiningiem, bo łatwiej i skuteczniej.A na odcinkach C&R jeśli już dopuszczony jest spinning to tylko z pojedyńczym hakiem
A na etykę i swiadomość ludzi nie ma co liczyć. Przepis musi byc jasny i bezwzględny, żeby nie było kombinowania i podobnych dyskusji. Tak, bezwzgledny zakaz spinningu w okresie ochronnym pstraga, a w wodach typowo górskich ,gdzie wystepuje głownie pstrąg i lipień-może być całkowity.