Artur Furdyna napisał:
Kilka lat temu sam nalegałem za ograniczeniem presji wędkarskiej w okresie rozrodu na znanych mi łowiskach w moim regionie. Dziś stoję na rozdrożu... z jednej strony pusta rzeka to zaproszenie dla kłusowników i nieuczciwych... z drugiej strony jeśli dopuszczamy łowienie- nieważne, jaką metodą, to jakoś ilość "wykroczeń" wzrasta, więc wychodzi, że znaczna jest grupa "na wpół uczciwych".....
Kiedy zaczynałem przygodę z muchówką, jesienią łowiliśmy na suchary lipienie i nikt nawet nie myślał o sięganiu po mokre sposoby. Spinning na strumykach mej młodości w ogóle się nie pojawiał...
Dziś z jednej strony mamy całą rzeszę świetnych, etycznych wędkarzy, z których każdego puściłbym na wodę cały rok, bo i tak więcej by łazili i pilnowali, niż łowili....
Jednak obok tego zdrowego teamu błyskawicznie rośnie liczna grupa ludzi przypadkowych, bez chęci poznania reguł obowiązujących na danej wodzie, że o równie licznej ekipie cwaniaków nie wspomnę......
Stąd mucha, jako mniej "zasięgowa" jest chyba mniejszym złem....
Zakaz brodzenia, przynajmniej w okręgu szczecińskim, mamy od lat aż do połowy maja, ale nie pomoże żaden zakaz tam, gdzie nie ma sposobu kontroli jego respektowania.......
Bardzo madry i celny post z którym w pełni się zgadzam.
Zawsze starałem się podchodzić do tych spraw jak najbardziej pragmatycznie analizując wszystkie za i przeciw.
Dlatego wypadkowa moim przemyśleń jest opinia ,ze jednak należałoby dopuścić spinning jesienią na wodach gdzie wystepuje lipień.
Poza zakazem brodzenia nakazałbym obowiązkowe stosowanie haków bezzadziorowych.
Najgorszym wyjściem sa bezmyślne zakazy ,wyganianie wędkarzy a jednocześnie brak ochrony rzek ,co tylko jest zachetą do trzebienia jesienią wód głownie przez elektryków.