Dla mnie jest to fałszywa wersja idei ochrony ryb szlachetnych.
Wychodzę z założenia, że jak coś robić to solidnie i rzetelnie, a jak nie, to nie zawracać innym d...py.
Tylko całkowita ochrona ryb szlachetnych na wodach śródlądowych może wpłynąć na ich rozmnożenie i powiększenie populacji.
Czy któryś z szanownych kolegów niezabierających ryb, da sobie uciąć rękę za pewność że wypuszczona przez niego ryba (po stresującym holu i suchej sesji zdjęciowe ) na 100% przeżyła?
Jestem pewny że dużo by było jednorękich wędkarzy.
A wyholowanie ryby i duszenie jej podczas sesji zdjęciowej nie można porównywać do oglądania panienek przez okno, tylko do wyciągnięcia panienki z burdelu za wargę następnie ściśnięcie jej za gardło i zrobienie sobie fotki. Ciekawe ile by to kosztowało w Holandii.
Myślę że drożej niż normalna składka i to by był sport ekstremalny dla odważnych.
W rybolu też za darmo nie można sobie ryby dotykać i robić z nimi fotek.
Także takie porównania mają się nijak do rzeczywistości.