Nokill.... rzygam już tym słowem, ale dobra
Stosuje się to zwyczajne narzędzie ochrony ryb tam, gdzie stosunek ilości wędkujących do ilości ryb jest na tyle duży, że zabranie po jednej rybie przez każdego pstrągarza, byłoby dla danej wody spustoszeniem. De facto limit na wędkarza jest głupotą, bo zakłada, że rzeka ma obrodzić tyle, ile ludzi nad nią przybędzie, czyli nie wiadomo ile - a to przecież się kłóci z logiką.
Staszek ma dużo racji pisząc o ograniczaniu metodą - to jest nawet lepsze niż nokill, bo pewnych ryb na łowisku z ograniczeniami metod złowić się nie da i niektóre z nich mają całkowity spokój! Ale kogo obchodzi całkowity spokój niektórych ryb?
Panowie, nawet jeśli jakaś rzeczka jest objęta zakazem zabierania, to nie trzeba, a właściwie nie wypada wpadać w amok łowienia i kłuć rybę za rybą. Można sobie też odpocząć nad rzeką i popatrzeć w ciszy co jakiś czas. Szczególnie jeśli rzeczka jest bardzo malutka.
Więcej kontemplacji, mniej naparzania, osiągów, wyniku... i po co pisać o takim siurku na FORS? Macie jakieś zabezpieczenia przed najazdem? Limity wejściówek? Jeśli nie macie takich zabezpieczeń, to do czasu ich ewentualnego ustanowienia, lepiej o takich siurkach nie pisać.
To już nawet nie o ryby chodzi, ale o ciszę w dolinie strumienia...