Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Dawnych Wspomnień Czar

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/14 14:44 #147316

  • rav_id
  • rav_id Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 164
  • Podziękowań: 283
@Tadeusz jesteś wielki! Dzięki! Oczywiście "Odkrycie" to prawidłowy tytuł, pokręciłem coś ;)
@wiwaldi mam to samo! Receptury much i artykuły szkoleniowe z "muchowania" powyrywane z WW i WŚ włożone w koszulki i segregator :)

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/14 16:54 #147324

  • Franek
  • Franek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 223
  • Podziękowań: 99
Byl jeszcze taki artykul "Historia pewnego strumienia" , ale z jakich lat to juz nie pamietam, no i ten o Bielskiej Strudze o ktory juz kiedys pytalem i M.Trojanowskiego "Na bagnie" z jego zyciowka, potokiem 3.60 na bagnach rzeczki M. powyzej R. , zgloszonej do rekordow WW jako potok z rzeczki P., pod S. ;)

@Wizio, W tej książce M. Trojanowskiego i A. Zawiszy, jest opowiadanie "Na bagnie", które ś.p. M. Trajonowski opublikował również w WW..Zaraz po tym art.w WW dzien czy dwa pózniej byłem na P w miejscowosci G i zażyłem również przyjemnosci taplania sie w tym bagnie.. :) a o pstrągach nie wspomne żeby nie być posadzonym o zbyt wybujałą wyobraznie.. ;).

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/14 17:20 #147325

  • garnela
  • garnela Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 622
  • Podziękowań: 1102
Tadeusz dziękuje, że przypomniałeś mi tą okładkę, pomimo kilkudziesięciu lat zapamiętałem ją dobrze, zapomniałem tylko że łowca z okładki miał czerwoną czapke, wyznacznik stylu, a może przypadek. Zdjęcie świetne, skrawek zatrzymanego na papierze światła z przed lat.

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/16 10:25 #147388

  • kaszub1974
  • kaszub1974 Avatar
Pamiętam ten numer WW (04/1988). Pamiętam też wydanie lutowe z tego samego roku, kiedy to czytałem ,,o troci prawie wszystko", poznawałem tajniki metody trzebiatowskiej i karlińskiej i marzyłem o tym, że niedługo sam będę łowił w Parsęcie okazałe srebrniaki. Co prawda nie jestem przesadnie sentymentalny, ale cholera z pewnym smutkiem czytam o rzekach i czasach (wędkarskich czasach), które przeminęły bezpowrotnie.
Utkwił mi w pamięci jeszcze jeden artykuł (list otwarty?) zamieszczony w WW (bodajże z roku 1991 lub 1990 wydanie lipcowe bądź sierpniowe) autorstwa Pana Janusza Nyka tytuł ,, Cienie gospodarki trociowej", był on odpowiedzią na wcześniejszy artykuł Pana Mariana Paruzela. Gdyby ktoś zechciał zamieścić skany obydwu artykułów (listu otwartego?) chętnie przypomniałbym je sobie i byłbym bardzo zobowiązany. Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniany: 2015/03/16 11:39 przez kaszub1974. Powód: dopisałem: ,,skany obydwu artykułów "

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/16 20:58 #147432

DSC_0113.jpg


DSC_0114.jpg


DSC_0115.jpg


DSC_0116.jpg


DSC_0117.jpg
Za tę wiadomość podziękował(a): Zielony, rav_id, kaszub1974

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/16 21:01 #147433

DSC_0118.jpg


DSC_0119.jpg


Sorry, ale nie mam teraz czasu na wrzucenie zdjęć przez jakiś hosting, więc jak ktoś chce te zdjęcia w lepszej rozdzielczości piszcie na pw swoje maile to na pewno prześle.
Ostatnio zmieniany: 2015/03/16 21:10 przez Mateusz Droszcz.
Za tę wiadomość podziękował(a): zino, adam, lordi, wizio

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/17 21:32 #147486

  • wkrzycz
  • wkrzycz Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 8
  • Podziękowań: 25
Dokładnie pamiętam, jak czytałem ten artykuł o dorzeczu Gwdy. Był sam koniec lutego 1990, pogoda dokładnie jak dziś, piękny zachód słońca, siedziałem u kumpla w rodzinnym Pruszkowie i za parę godzin miałem ruszyć w opisywane okolice.
Mieszkałem wtedy od dwóch lat we Francji, chodziłem do liceum i przyjechałem na ferie zimowe. W wolnych chwilach przewalałem paki w magazynie firmy znajomego kapitalisty, żeby zarobić parę groszy w prawdziwych pieniądzach, które od razu zamieniałem na sprzęt. Wakacje u przyjaciół w Czechyniu nad Piławą spędzałem od małego i miałem już wtedy nawet parę pstrągów na koncie. Choć odkąd w kapitalistycznym raju zaopatrzyłem się w muchówkę, to okazało się, że lepszą rękę mam do lipieni. Co zostało do dziś.
Więc siedziałem u kumpla i czytałem z wypiekami, co też prawdziwi znawcy mają do powiedzenia o Piławce i Rurzycy. A potem zabrałem plecak (taki na stelażu, kto pamięta?) wziąłem kij i ruszyłem. Najpierw na Warszawę Wschodnią, skąd chyba wtedy o 22.35 ruszał zapewne znany szeroko pociąg.
O brzasku na Płytnicy przywitało mnie bezchmurne niebo, wrzaski kruków i powietrze, ostre, aż duszące. Wiele razy wysiadałem rankiem na tej stacyjce i za każdym razem ten pierwszy oddech zostawał w pamięci.
Zima tego roku przypominała te dzisiejsze, w dodatku trafiłem na cztery dni bezchmurnego nieba. Dwa pierwsze ganiałem z blachą po Piławce, nie oglądając przysłowiowego ogona. Trzeciego o bladym świcie, w ciszy i samotności ruszyłem przez las w kierunku Dębu – czyli jeziora Dąbie. Nad snującą się niespiesznie rzeczkę dotarłem tuż przed drewnianym mostkiem. Na zakręcie zaraz za nim, gdzie woda z bystrza wyżłobiła sobie dołek po kolana, czekał na mnie pierwszy w życiu zimowy pstrąg. Srebrna Aglia zakręciła się nad żwirkiem tuż przed kupą patyków, a spod niej wypadła ciemna błyskawica...
Nie ma co się rozwodzić, te emocje zna tu każdy...



Było pięknie, las, cisza, słońce, surowe powietrze. A zrobiło się jeszcze piękniej. W pełnym słońcu wędrowałem przez bagna, które miały mnie obdarzyć w przyszłości niejedną rybą, na niebie krążyły kruki, myszołowy, nawet jastrząb wyleciał rozprostować skrzydła. W jednym dole odkryłem stado słynnych rurzyckich kleni, które zajęte były jednak głównie drzemką, na Blue Foxa (pamięta ktoś, co to?) trafiły się dwa szczupaczki, aż wreszcie pod mostem rozebranej linii – znów na Aglię 1 – uderzył „pistolet”.

Potem długo schodziłem w dół, zachwycając się po raz kolejny tym zielonym odcieniem wody w miejscach, gdzie nurt odsłaniał glinę. Byłem już daleko za torami i marcowy upał zaczynał słabnąć, kiedy rzuciłem pod prąd i ściągałem blachę nad prawie pustym, piaszczystym dnem. Prawie, bo leżała sobie na nim w poprzek czarna gałązka. Podniosłem trochę kij, żeby nie zaczepić, ale... zaczepiłem, bo poczułem opór. Który momentalnie zmaterializował się w postaci wygiętego w łuk srebrnego błysku. Pstrąg, po pojawieniu się dosłownie znikąd, nie czekał aż obudzę się z osłupienia, tylko skoczył do dołka nad którym stałem. Zwinąłem żyłkę i przypomniałem sobie, że wcale nie zaciąłem. W tym momencie pstrąg kilkoma szarpnięciami pozbył się blachy i stanął sobie spokojnie, dokładnie pod nogami. Kamuflaż miał doskonały, można było sobie patrzeć na ciemny piasek w dołku do woli, zdradzał się tylko drobnymi ruchami płetw. Zignorował dwa kolejne rzuty, a na widok zawiązanej trzęsącymi się rękami Rapali leniwie zniknął w krzakach poniżej. Może miał te pół metra, może nie, ale dla mnie wtedy był po prostu olbrzymi!
W ostatnich promieniach słońca, na bystrzu tuż za przepustem pod torami wyjąłem jeszcze jednego krótkiego „pistoleta”, po czym ruszyłem w siedmiokilometrową drogę do domu, która na długa zapadła mi w pamięć. Komunistyczne, przyciasne wodery z pancernej gumy zaczęły ważyć po pół puda. Gdyby mnie ktoś zobaczył, mógłby mieć niezły ubaw, o ile by wcześniej nie zwiał biorąc mnie za świra. W środku zimy, po nocy, środkiem lasu lezie koleś, opowiada na głos jakieś dyrdymały i w dodatku ma wędkę... Na szczęście nikt się po tej głuszy nie pałętał i niezauważony ale ledwie żywy dowlokłem się do chałupy. Do dziś uważam, że to był mój najpiękniejszy dzień na rybach.
Następny – ostatni - dzień był o kiju. Do Czechynia wróciłem w wakacje, a Rurzyca A.D. 1990 nie skąpiła pstrągiem i kleniem. Ale to już zupełnie inna historia. W tamtych stronach nie byłem już od 12 lat, wybierałem się w maju, ale nie wiem jak wyjdzie. Rzekę, w której pływa to i owo, czasami nawet w kropki, mam koło własnej chałupy, albo to raczej chałupa stoi koło rzeki.

Kołowrotek ze zdjęcia - Browning 810HS - mam do dziś, hamulec czasem nie załapie, ale przyzwyczaiłem się ubezpieczać palcem. Chodzi jak złoto, może dlatego, że na stopce ma odlane dumnie JAPAN. Kij – też Browning – złamałem parę lat później o gałąź, jak puścił zaczep.
Ostatnio zmieniany: 2015/03/17 21:35 przez wkrzycz.
Za tę wiadomość podziękował(a): Jacek Nadolny, Adrian Tałocha, Mateusz Droszcz, garnela, zino, Wojtas, kropek, Mario70, tomekz, rav_id ten użytkownik otrzymał 2 podziękowań od innych

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/29 14:38 #147992

  • Tadeusz
  • Tadeusz Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 685
  • Podziękowań: 193
Na prośbę kolegi Piotra , nie wiem którego bo jest co najmniej kilku na forum wstawiam konkretny tekst dotyczący Maróżki a dla porównania o dwadzieścia siedem lat starszy tego samego autora dotyczący tych samych stron.






Za tę wiadomość podziękował(a): Adrian Tałocha, piotr0111

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/29 15:40 #147994

Bardzo dziękuję za fotki Tadeusz :) .

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/29 18:59 #148000

  • gofer
  • gofer Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 51
  • Podziękowań: 13
Super temat, fajnie się wraca do tamtych czasów !
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.102 seconds