Witam.
Wczoraj po raz pierwszy odwiedziłem Rege.
Zawitaliśmy poniżej Trzebiatowa. Rzeka fajna chociaż jak dla mnie trochę mało (wcale
) odcinków leśnych - a lampa była niesamowita. Woda dość niska i czyściutka. Wędki w ruch i naprzód. Od 8 do 11.30 bez kontaktu z jakąkolwiek rybką. Napotkani wędkarze (a było ich sporo - około 20) też bez kontaktu. Koledzy zarządzili przerwę i pojechali do Mrzeżyna po flądrę i dorsza
(napatrzyli się na "wędkarzy" łowiących sandacze i okonie na szarpaka i byli w szoku że coś takiego dzieje się jawnie bez interwencji jakichkolwiek służb). Ja odpocząłem nad wodą i nacierałem dalej. Około 12 mam delikatne przytrzymanie obrotówki, podcinam i czuję przyjemne pulsowanie kija - to jest to po co wstajemy w nocy i jedziemy sto kilkadziesiąt kilometrów. Po kilku chwilach rybka pokazuje się pod powierzchnią, wywraca się brzuchem do góry i zaczyna wywijać esy floresy. Po chwili schodzi do dna iiii obrotówka wyskakuje na brzeg
. Po rybce. Miała około 65 - 75 cm. Raczej kelt sądząc po braniu i zachowaniu rybki. Takie życie trociarza. Ale spoko pewnie następne branie będę miał już za kilkanaście wyjazdów
Do końca dnia już nikt z nas i napotkanych kolegów nie widział ryby. Wyprawa udana, rzeka fajna pewnie jeszcze kiedyś ją odwiedzę.