Pozwolę sobie nie zgodzić się z tą opinią i myślę że jest ona po prostu zbyt ogólna i na wyrost. Podejrzewam, że są określone gatunki żab, ropuch, czy kumaków (może nawet większość gatunków), które faktycznie są "niejadalne" dla ryb ale jestem przekonany, że conajmniej niektóre są pokarmem niektórych gatunków ryb. Złowiłem bowiem kilka okoni, węgorzy i linów (oczywiście w jeziorach), które miały kijanki w żołądkach czy jeitach...
Poza tym - rzadko w przyrodzie jest tak, że określony pokarm jest "niejadalny" dla wszystkich organizmów w danej biocenozie. Raczej zawsze występują w tym przypadku jakieś wyjątki, które znalazły sposób na trawienie nawet toksycznego pokarmu, czy też wydalanie trujacych metabolitów...
Poza tym wydaje mi się, że gdyby żadne kijanki nie były zjadane przez np. ryby to trochę było by to sprzeczne z ogólnymi prawidłami ekologii, które znamy. Krótko mówiąc - przy tak dużej płodności i powszechności występowania tych płazów mielibyśmy inwazję tych płazów...Ale to tylko taka "luźna" teoria...
Myślę że to ciekawy temat na poważną pracę naukową z pogranicza biologii ryb, ekologii, toksykologii i herpetologii...
Pozdrawiam