Dziś przy niedzieli, emocji sporo. W sumie to historia czterech woblerów, trzech spadów i jednego fajnego kropa.
Odwiedziłem odcinek nieco zapomniany przeze mnie, ale jakże popularny u innych pstrągarzy, bo na moich wodach nie ma ogólnie zapomnianych odcinków czy rzek. Woda duża, ale na widocznym sporym spadku i lekko sklarowana. Obiecywałem sobie sporo po tym odcinku, bo w wodzie grube pnie drzew i dość głeboko. Pogoda dopisała, choć lekko przymroziło z rana, a popołudniu poleciały pojedyncze płatki śniegu i zerwał się wiatr.
Pierwszy kontakt to podwymiarek, pokazał się i zniknął oglądając mojego starego JPS'a. Zmieniam na mniejszego StikePro w kolorze jaskrawego okonka i rzucam bliżej środka nurtu przed zatopioną kłodę. Wobek tłiczowy więc płytko idzie, ale z dna podnosi się do niego kropek ok 35cm i wiesza się na krótką chwilę. Niestety spada, ale z jednego miejsca mam dwa kontakty co mnie ucieszyło.
Przemieszczam się dalej w dość trudnym terenie i staję powyżej zatopionej kępy wierzb, przed którą robi się głebiej. Rzucam woblera na środek nurtu i sprowadzam wachlarzem. Za którymś prowadzeniem czuję jak praca woblera zostaje zaburzona, przycinam i nic, za chwilę ponownie coś zatańcowało wobkowi na ogonie, ale ponowne wcięcie i nic. Powtarzam rzut i mniej więcej w tym samym miejscu miękkie przyduszenie, wcinka i zaczyna się! Ryba najpierw w dno, a za chwilę do powierzchni. Hamulec dokręcony dość mocno, więc nie odpuszcza tak jak i ja, aby pstrąg nie wszedł w drzewa. I w tym momencie luz.... Wobler z bezzadziorowymi kotwicami został uwolniony z paszczy grubego kabana. Stawiałem na +/- 50cm, ale jak się później okazało, moje oko po całej masie rybek 30+ mocno się rozregulowało
Następnie znów sporo spokoju, aż widzę drugą wydrę (a może to ta sama co wyżej pływała?). Buszuje po zalanych trawach i co chwilę co pałaszuje. No pewnie wszystko wypłoszyła. Ale tu rzeka ciut szersza, więc rzucam pod drugi brzeg. Niestety przed konarem wystającym z wody był jeszcze jeden zatopiony i wobler w nim siada. Ciągnę żyłę na siłę z zamiarem urwania i w tym momencie wobler się uwalnia. Szybko kasuję luz i po dwóch metrach ponownego prowadzenia znów coś mięlko siada na przynęcie! Tym razem rybsko nie pokazuje się na powierzchni, a spora odległość i głębokość wody nie pozwala dostrzec jej cienia. Kij w pałąk, a mając w głowie poprzednie spady postanawiam lekko zluzować hamulec, który zaczyna miło grać. Pstrąg zapewne wyskoczył z zatopionych konarów gdy wobler JPS z nich się wydostał. Niestety walka była krótka, bo luz ponownie przerwał chwile emocji. Kolejny wobler z bezzadziorowymi kotwicami dał wolność kabanowi.
No cóż łowię dalej. Jakieś domniemanie brania i ponowne podniesienie ciśnienia. Grzebię w pudełku i wyciągam JPS'a, który ma kotwiczki z zadziorami. Nowy choć ma już 11 lat! Tyle po tacie w spadku pozostało
Kolejna fajna rynna pod drugim brzegiem i spokojniejszą wodą obok mnie. Rzut za rzutem i po cichu liczę tu na coś. Prowadzenie od przeciwnego brzegu do środka i szybkie wyciąganie przynęty, ale za kolejnym razem gdy już mam przyspieszyć zwijanie mocne pierd...cie i jazda że hej! Znów 50! Oj tym razem nie odpuszczam i na krótkim dyszlu, harce, wyskoki i inne wybryki. Sprzęt mocny więc po krótkiej chili grubej szamotaniny, bo wóz albo przewóz, tym razem nie odpuściłem, wygrywam z kropkiem o wspaniałej kondycji. Miarki niestety nie mam, więc szybka fota, przymiar do dolnika i pstrąg zmyka w nurcie rzeki. Wyciągam z pudełka nowego StrikePro o długości 7cm i odmierzam na dolniku 7 x 7cm z małym zapasem. Szansa na 50cm jest!
Łowię dalej bo miejsca zacne i dające kolejną nadzieję. Branie chyba kolejne było, ale niestety bez powtórki. Rwę fajnego woblera, czas się kończy, a miejsc jeszcze sporo do obłowienia. Kończę jednak bo wieczorem jeszcze do roboty, a wrażeń i tak co niemiara już było. W domu pierwsze co to wyciągam kij z pokrowca i mierzę miarką do punktu na dolniku...44cm :/ Jak się okazało do wstępnego pomiaru wykjąłem wobler nie o 7 centymetrach, a model 6 cm (dokładnie 6,3cm) i stąd te moje nadzieję na 50-tkę. Ryba gruba, dolnik długi, a oko rozregulowane
Oj wrócę jeszcze po tych dwóch zbiegów
Wrażeń aż nad to!!!