Andru 123 napisał:
Kolega łowił kiedyś na Parsęcie np. powyżej pierwszego mostu w lipcu? To zielony gąszcz gdzie widoczność nie przekracza 15m. A co tu mówić o kilkuset. Wędkarza łowiącego w pobliżu zdradza tylko plusk przynęty a nie jego osoba.
Świat nie kończy się na Parsęcie. Poza tym są też rzeki i odcinki łąkowe gdzie wędkarzy widać jak na dłoni, a nowoprzybyli i tak próbują się ładować tam gdzie nie potrzeba (czasem niemal biegną żeby dogonić i wyprzedzić tego co przybył już wcześniej
).
Andru 123 napisał:
Nigdy nie miałem zdarzenia łowiąc trocie aby ktoś bezczelnie wchodził mi w miejsce w którym łowie
To mało jeszcze widziałeś. Tak jak pisałem wcześniej po rozmowach z kilkoma znajomymi wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że trzeba zacząć o tym głośno mówić i piętnować takie zachowania (wpychanie się, wyprzedzanie). Takie forum jak Fors powinno także uczyć, wychowywać i promować właściwe zachowania nad wodą.
Kiedyś w takich sytuacjach zaciskałem zęby i łowiłem dalej. Obecnie nie patyczkuję się już gdy ktoś próbuje zrobić mi taki numer i otwarcie protestuję. Tylko w taki sposób możemy to zmienić.
Andru 123 napisał:
jeśli wędkarz który mnie mija wchodzi w miejscówkę przede mną nie widzę w tym problemu. Mijam go i wchodzę w kolejne miejsce. Cenię przede wszystkim czas spędzony nad wodą.
Takie coś to tylko na dużych rzekach trociowych i ich leśnych odcinkach, gdzie człowieka dobrze nie widać na tle drzew. Tak czy inaczej bardzo wkurzające. Ja w ten sposób łowię czasem towarzysko z jakimś znajomym, jednak nigdy nie wyszło z tego nic dobrego (wędkarsko oczywiście
). W tego typu sytuacjach gdy spotkam jakiegoś wędkarza w krzakach staram się jednak zawrócić i jechać gdzie indziej (chyba, że idzie w przeciwną stronę nić ja).
Andru 123 napisał:
To nie tłok jest powodem flustracji tylko brak ryb w łowisku.
Tylko co z tego, że będą ryby w łowisku jak nie będą brały, bo zostały przepłoszone na długie godziny przez delikwenta co nas wyprzedził i popędził dalej. Co innego duża rzeka, co innego mała.
Kacper napisał:
Nie zdarza mi się wciskać 10m przed spinningiste czy muszkarza. Zawsze idę albo kkilaset metrów dalej albo zaczynam za nim.
To też nie rozwiązanie. Co z tego, że zostawisz komuś te kilkaset metrów? Pół biedy jeśli szedłeś z dala od rzeki żeby nie płoszyć mu ryb. Jeśli szedłeś jednak wzdłóż brzegu, hałasowałeś, łamałeś gałęzie itp. to jego szanse na połów skutecznie zmniejszyłeś. Poza tym po przejściu tych kilkuset metrów będzie on musiał poprawiać dalej po Tobie.
Ja taki system uskuteczniam w ostateczności gdy nad wodą są wszędzie tłumy. Generalnie standardowo gdy widzę, że na moście stoi już samochód to robię nawrót i jadę gdzie indziej (chyba, że widzę/wiem, że wędkarz poszedł np. w dół to wtedy idę ewentualnie w górę)