Moim zdaniem to konieczna jest niezależna kontrola weterynaryjna gospodarstw z których pochodzi materiał zarybieniowy.Gospodarstw w których hoduje się smolty na zarybienia rzek jest w kraju tylko kilka i to pomiędzy je przypada do podziału te 3-4 mln.zł,które coroku budżet państwa przeznacza na "gospodarkę trociową".Informacja,że "u mnie narybek troci choruje" oznacza likwidację chorych ryb,odkażanie basenów,kwarantannę i praktycznie wyłączenie takiego producenta z rynku i utratę corocznego,pewnego dochodu.Krótko mówiąc,sądzę,że nieświadomie lub świadomie wpuszczono do rzek partię smoltów chorych,które teraz wracają do rzek.Pytanie,czy była to "akcja"jednorazowa czy jest kontynuowana?Dlatego uważam,że inspekcja ośrodkow zarybieniowych i gospodarstw chodujących smolty mogłaby rzucić jakieś światło w tamacie.Dotychczas nawet autorytety ichtiologii nic sensownego na temat chorych troci nie stwierdzili.