Cała Europe, ba, Świat ucieka od zarybień na rzecz ochrony naturalnego tarła. A już zarybienia smoltami to katastrofa. Wędkarski Świat piętnuje to od kilku ładnych lat piórami różnych autorów. Do Polski wiedza dociera jakoś opornie, mimo, ze mamy własne doskonałe ośrodki naukowe. Tyle, że u nas naukowców władze starają się nie słuchać, jak już to "swoich" ekspertów, rodem z minionej epoki. My jak zwykle na końcu, aż wszystko szlak trafi. Jeśli coś chcecie wywnioskować, to warto zebrać wiarygodne dane co do zarybień. Gdzie smolty, gdzie wylęg, gdzie narybek. W innych krajach zarybienia, jeśli są, to jak najmłodszymi stadiami, by zminimalizować wpływ człowieka na rozwój. Poza tym stan naszych rzek ostatnimi kilku laty poleciał na pysk. Zwłaszcza od czasu "boomu" wielkich agrofabryk. Ich stać na wszystko. W ramach działań chroniących uprawy stosowane są obecnie substancje o wydłużonym działaniu. Używane zgodnie z zasadami nie są groźne, ale jeśli zostają wprowadzone bezpośrednio do wody, to zabijają wszystko,i to przez długi czas,a woda płynie... Nikt nie wie, jak działają mieszaniny takich różnych cudów technologii chemicznej. Często substancje w formie mieszanin zachowują się zupełnie inaczej, niż podczas testów w warunkach klinicznych. Takie fakty znane są np z USA, gdzie mieszanina kilku "niewinnych" nawozów wysterylizowała kilka tysięcy rolników.