TEMAT: Okazy z mało znanych pstrągowych cieków

Witam serdecznie

W najnowszym numerze Wiadomości Wędkarskich do rubryki "Rekordy na plan" zgłoszono aż 5 rekordowych pstrągów długości 50 - 68 cm złapanych w Widawce (dla niewtajemniczonych to prawy dopływ górnej Warty) oraz 1 pstrąga o długości 58 cm złapanego w Liwie (dla niewtajemniczonych to prawy dopływ Nogatu, ramienia ujściowego Wisły). Wszystkie ryby padły w styczniu i lutym, w czasie gdy na innych, bardziej kojarzonych z pstrągiem potokowym rzekach padały jedynie nieliczne, w głównej mierze niewymiarowe pstrągi. Co o tym sądzicie ? Czy typowo pstrągowe rzeki niszczy nadmierna presja, czy też duże pstrągi są tam bardziej cwane ? A może jest ich tam po prostu zbyt mało ?

Pozdrawiam

Jeśli szczęśliwi łowcy nie sciemniali co do swoich łowisk, to w przyszłym roku już tam tak nie połowia ( o ile w ogóle dopchaja się do swoich rzeczek). A tak na poważnie, to nie ma w tych zgłoszeniach nic dziwnego. Tam gdzie nie ma presji są duże ryby. Tak było i będzie, jeśli na ich populację nie będą wpływały jeszcze jakies inne pozawędkarskie czynniki.
Pozdrawiam

Pierwsza zasada rasowego pstrągarza to kłamać, kłamać i jeszcze raz kłamać i na koniec kłamać , jak się chce regularnie łowić ładne ryby.

Ci którzy piszą gdzie i jak złowili takie ryby, za rok już tego nie napiszą ale napewno nie będzie to wynikiem zastosowania pierwszej zasady pstrągarza.

racja co do nie podawania w 100% co do miejsca złapania okazu ale jak się słszy o okazie odrazu nachodzi chęć na wypad na ryby a tymbardziej na mniej lub wogóle nieznaną wodę pewnie że jak sie wira ruszy to już za rok nic nie będzie na tej wodzie

Swieta prawda Tarłoś (zreszta ty wiesz najlepiej o co chodzi)
Połamania

Niemal norma jest ,ze 99%pstrągarzy ,ktorzy maja cisnienie aby sie pochwalic złowionym okazem wskaze inna wode.W moim kregu znajomych wielu ma na rozkladzie pstragi potokowe od 2 kg do 4kg ale nikomu nie wpladło do głowy aby publicznie sie z tego chwalic.Poza pokazaniem fotek w naprawde waskim gronie, wszyscy trzymamy jezyk za zebami.Główny powod takiego postepowania to fakt,ze okazy potokowców w wiekszości padają na zapomianych i "skreślonych"rzekach i tych ,ktore nie sa w wykazie wód górskich,przez co nie są na codzień penetrenowane przez wędkarzy.Prawie nikt nie ma okazu z rzeki ,ktora jest na ustach wszystkich.

Jak zobaczyłem te zgłoszenia w WW to byłem w lekkim szuku. I od razu pytania kłębią się we łbie. Pisze prawdę czy nie? Jedno jest pewne - Widawka przeżywa oblężenie. I po co robić taki rozgłos? Dla kilku metalowych znaczków na kamizelce?

Tarłoś napisał:Albo milczeć, milczeć i jeszcze raz milczeć
Zgłaszanie takich ryb i informowanie skąd wyjęte to jak strzelić sobie w kolano...

Sobie w kolano; rzeczce... w głowe...

prusak napisał:
Dokładnie albo milczeć.