Na niektórych rzekach pstrągowych- kajaki, zwłaszcza latem są rzeczą nieodłączną i musimy się z tym pogodzić. Prawdę mówiąc kajakarze przeważnie pływają w tzw "lampie", kiedy to pstrągi, najczęściej pochowane w dołach, ignorują nasze przynęty. Co powiecie jednak o takim zjawisku, jakie miało miejsce na surfcastingowych zawodach wędkarskich, które odbywały się w Czołpinie? 60-ciu wędkarzy, 120 wędzisk na brzegu, kilometry linki nad jak i pod wodą a tu nagle między tym całym gąszczem, jak gdyby nigdy nic, kożystając z fal, zaczynają sobie lawirować...kajakarze. Żeby tego było mało !!! Nie dopłynęli do brzegu w miejscu gdzie nie było już zawodników, tylko zrobili to...cztery stanowiska przed ostatnim sektorem przeznaczonym do wędkowania na zawodach, wpływając prosto w zarzucone zestawy wędkujących uczestników tejże imprezy. To były właśnie
taborety. Zastanawia mnie, czy to wrodzony debilizm, bezmyślność, czy może złośliwość? Z ich zdziwienia po zwróceniu im przez wędkarzy uwagi i zachowania na brzegu, wynikało raczej, że to pierwsza opcja.
Nie mam nic przeciwko kajakarzom, ale przeciw idiotom- zawsze!!!
Pozdrawiam
Wojtek "Wiśnia"