papaja napisał:Witaj Krzysiu,
czytałem ten list ze dwa razy , a i tak nie mogę uwierzyć, że coś takiego napiasałeś.
Nie wiem ile masz lat, ale ja pamietam jeszcze tzw."czyny społeczne" w mojej szkole, kiedy komuna rękami uczniów, pracowników, nauczycieli, i wszelkiej ludności "kraju znad Wisły" próbowała różne rzeczy załatwiać, bo nie chodziło li tylko o to żeby zgrabić jakieś tam liście jesienią.Chodziło też o zdyscyplinowanie tzw. społeczeństwa i pokazanie mu gdzie jego miejsce. Tak to przynajmniej odbieraliśmy, wszyscy wtedy.
Andrzeju,
Zamiast marzyć o czymś co raczej nie nastąpi, lepiej jest usprawnić obecny system w zakresie możliwym do osiągnięcia. Od dziecka czytałem wypowiedzi prezesa ZG PZW w Wiadomościach Wędkarskich. I te wypowiedzi niemal zawsze były życzeniowe, czyli jest całkiem nieźle, ale w sumie mogłoby być lepiej, gdyby tylko ludzie dorośli itd. Podobnie życzeniowym jest zapis w Statucie PZW o społecznej pracy członków. Mamy zatem dwa wyjścia - albo pozbywamy się życzeniowych zapisów, albo wzbogacimy je o dodatkowe zapisy, które będą motywować ludzi do pracy albo do płacenia. Obecnie nic nie wynika z faktu, że wędkarze nie realizują w większości zadań statutowych swojego stowarzyszenia. Brak konsekwencji wykonywania lub nie wykonywania tych zadań powoduje, że mamy do czynienia z pustymi słowami i "prośbami" o pomoc.
Moim zdaniem Ci nieliczni, którzy poczuwają się do pracy na rzecz naszych łowisk, pozostawieni są sami sobie. W takim wypadku będą prosić o pomoc kolegów jeszcze przez sto lat i nic się nie zmieni. Dlatego uważam, że od wędkarzy, którzy nie realizują zadań statutowych, należy pobierać dodatkowe opłaty w ramach ekwiwalentu niewykonanej pracy w łowisku. Statut który ma być skuteczny nie może dawać samych propozycji, ale musi określać wyrażone ilościowo minimum wkładu od członków stowarzyszenia i poniżej tego poziomu jest już tylko dodatkowa opłata. Tego wymaga sprawiedliwość oraz to, żeby po otwarciu sezonu trociowego panowała zdrowsza atmosfera. Osobiście wolałbym aby rozgoryczenie występowało u biernej większości wędkarzy z powodu opłaty dodatkowej za niewykonaną pracę, niż aby tak jak jest to dziś - rozgoryczenie i osamotnienie odczuwali Ci, którzy dla nas wszystkich dbają o nasze wody. Stoję więc po stronie wykorzystywanej i aktywnej mniejszości, zaś los "poszkodowanej" i przychodzącej na gotowe wiekszości niewiele mnie interesuje.
Mówiąc krótko proponuję, by nowelizacja Statutu PZW uwzględniała interesy tych, którzy cokolwiek robią, a nie interesy tych którzy wyłącznie wymagają.
Jeśli to jest nasz związek, a powinien chyba być , to powinien , może powiem jeszcze dobitniej, jego "psim obowiązkiem" jest pilnowanie naszych interesów.
Dlatego proszę władze naszego związku, aby w naszym interesie promował ludzi aktywnych a nie biernych. To czy ktoś będzie chciał przepracować w swoim kole 10 godzin rocznie czy wnieść 200 zł ekwiwalentu będzie jego osobistym wyborem.
Tak się tez zastanawiam, bez urazy, skąd w Tobie takie jakieś totalitarne zapędy ?
Łowienie kosztuje, ponieważ o łowiska trzeba dbać. Nie tylko my wędkarze jesteśmy zainteresowani naszymi wodami. Większość walki to walka z innymi ludźmi albo o rybę (kłusownicy) albo o ich ekosystem (melioracje, progi wodne, zanieczyszczenia). Ryby potrafią doskonale sobie radzić bez pomocy człowieka, ale same nie są w stanie walczyć z kłusownictwem czy ludźmi niszczącymi ich siedliska. I tylko dlatego łowienie kosztuje, bo na bezludnej wyspie pewnie nic by nie kosztowało. To nie ma jednak nic wspólnego z totalitaryzmem. To tylko stymulacja zachowań, aby ludzie nie byli proszeni o pracę lub pieniądze, tylko aby obligatoryjnie pracowali lub płacili, ponieważ tego wymagają zadbane wody pełne ryb. Marzenia nie spełnią się za darmo.
Może jeszcze , że mogłeś sobie darować podrzucanie "prezesom " PZW takich pomysłów.
Jak wiadomo dobry pomysł szczeźnie najczęściej , a zły urośnie.
Podrzucanie takich pomysłów kolegom na forach do tej pory nic nie dało. Ludzie oczekują, że ktoś coś za nich zrobi. Wychodzę z założenia, że trzeba pozbyć się postaw roszczeniowych, właśnie przez mechanizmy prawne. Być może wielu ludzi będzie wolało zapłacić 200 zł ekwiwalentu, ale może też inni będą woleli odpracować te 10 godzin w kole.
To może spowodować, że koła przestaną być wirtualne względem łowisk zaś członkowie tych kół wirtualni względem stowarzyszenia. A jak ktoś będzie miał to wszystko w nosie, zapłaci 200 zł w gotówce zamiast w naturze a pieniądze z pewnością się przydadzą.
Popatrz na Przyrodę, jak ciężko jest wyrosnąc pożytecznej roślince, a jak znakomicie plenią się chwasty.
To zależy jak na to patrzysz. Dla mnie "pożytecznymi roślinkami"są koledzy pracujący na rzecz naszych łowisk. To właśnie ich trzeba chronić przed "chwastami", które zdolne są tylko do brania. To sformułowanie, że większość wędkarzy przypomina sobie o trociach w styczniu, padło publicznie już nie pierwszy raz, ale któryś rok z rzędu. Miarka się przebrała i dlatego napisałem do Zarządu Głównego i wszystkich okręgów. Nawet jeśli nikt tego teraz nie uwzględni, ludzie będą mieli powód by się zastanawiać.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek