zamki napisał:(...)Mówisz żeby zabrać pieniążki górze a i owszem ja tez jestem za tym aby nie wypływały pieniążki z kół. Lecz trzeba za te pieniądze realizować jakieś cele chociażby szkółki wędkarskie dla dzieciaków. Ale kto to ma robić skoro na rocznym zebraniu sprawozdawczo wybotczym frekwencja wynosi 10-15% członków koła ? Czyli znów jakis jeden A.W. będzie orał a reszta będzie żądać. To chyba nie tędy droga. Myślę, że Krzysiek ma rację trzeba najpierw ruszyć "betonowy dół" bo wychodzi na to , że nie jest on wiele lepszy od "betonowej góry".(...)
I betonowy dół będzie jeszcze długo wierzył w to, że jak się pieniądze przekaże z centrali do dołu to wszystko będzie pięknie. Nie będzie, bo ludzie na dole roztrwonią te pieniądze głównie na przyjemności. Poza tym brakuje ludzi wiedzy, natomiast pełno jest "ludzi-impreza".
Najpierw trzeba zmienić życzeniowy Statut PZW, na
Statut PZW wymagający i obligatoryjny. Statut PZW, który będzie określał minimalny zakres prac społecznych jaki musi wykonać każdy członek danego koła PZW lub w razie braku czasu, zapłacić ekwiwalent niewyukonanej pracy. Polacy zwykle spisywali się bardzo dobrze w naszej historii w wrunkach ekstremalnych. Życzeniowy Statut PZW jakiś mamy dziś, kończy się upuszczaniem sobie krwi przez nielicznych aktywistów dla całej masy wędkarskich sępów, którzy jeszcze mają pretensje dlaczego ci nieliczni społecznicy nie pracują więcej.
Ludzi trzeba najpierw nauczyć odpowiedzialności i piorytetów poprzez pracę lub większy wkład. Myślę, że większość wybrałaby te 10 godzin pracy społecznej rocznie, ponieważ nasze społeczeństwo nie śpi na pieniądzach. Te marne 10 godzin intergacji, zbliżenia wędkarzy do swoich kół, stworzenie tak naprawdę warunków i okazji do rozmów, zbudowanie poczucia wspólnoty. Obecnie ludzie odwiedzają koło tylko raz w roku, a później uciekają i nie chcą nawet myśleć o jakiejś dbałości o łowiska.
W pierwszym roku ludzie być może wykonywali by pracę zgodnie z programem prezesa koła, ale w roku następnym zaczęłyby się tworzyć dyskusje co tak naprawdę warto zrobić z tymi 10 godzinami. To byłby pierwszy krok by brać aktywny udział w życiu koła. Ktoś nagle zobaczyłby stare pamiętające jeszcze PRL pomosty na jeziorze... ludzie sami zaczęliby proponować na zabraniach to, czego oczekliwali by po swojej pracy. Czy nie widzicie, że to jest wspaniały pretekst do budowania więzi społecznych, pretekst do zwiększenia świadomości wedkarzy, że tak naprawdę biorą udział w czymś na co mają wpływ. Bez takiego przygotowania nie ma nawet co marzyć o tym, by przekazanie pieniędzy do dołu dało jakiekolwiek rezultaty. Betonowy dół roztrwoni pieniądze na jeszcze większe bzdury niż betonowa góra, z czasem zaczną być jaja z realizacją operatów... mnie na anarchię nie namówicie. Najpierw musimy stworzyć wymagający Statut PZW, później dzięki temu zmniejszy się liczba anonimowych członków PZW, to jest po prostu katalizowanie samorządności i nic więcej. Reszta potoczy się już dużo sprawniej.
W każdym razie zamiast zajmować się "odstrzeliwaniem" emerytów i "kruszeniem betonu", lepiej zająć się pracą u podstaw i stworzyć narzędzia prawne do stymulacji tejże pracy u podstaw. Zamiast debatować bez celu o tym jak bardzo spruchniałe jest to wielkie drzewo władz PZW, lepiej i bardziej przyszłościowo jest podlewać te małe drzewka w formie szeregowych członków i kół PZW. I nie dając ludziom kasę - bo to ludzi zepsuje podobnie jak zbyt duża ilość nawozu zepsuje roślinkę. Ludziom trzeba dać obowiązki - to ludzi uszlachetni. A mi nie chodzi o to by pójść po najmniejszej linii oporu i ludzi zepsuć. Beton jest w głowach większości wędkarzy w Polsce i jak to się zmieni, to zmieni się wszystko inne. Natomiast jak się strąci ze stołka tego czy innego emeryta - nie zmieni się kompletnie nic, bo nowy prezes mając członków w większości z betonowymi wymaganiami i roszczeniami, sam stanie się kolejnym betonowym prezesem. Trzeba więc inwestować w dół, ale nie poprzez psujące pieniądze, ale poprzez uszlachetniającą pracę na łowisku lub opłatę ekwiwalentu za nie odpracowanie wyznaczonego w Statucie minimum.
Ta opłata karna to nie ma być kolejny sposób na szybkie pieniądze "dla betonu". To ma być nieuchronne narzędzie do egzekwowania od członów PZW realizacji Statutu PZW w zakresie pracy społecznej co najmniej 10 godzin rocznie.
To co proponuję obecnie za pomysłami Jerzego Kowalskiego ma przede wszystkim wartość społeczną niż finansową. W tym najmniej chodzi o kasę, a najwięcej o zmianę mentalności wędkarzy.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek