To mój pierwszy wpis na forum dlatego na wstępie chciałbym wszystkich powitać i życzyć zasobnego w ryby 2010 roku.
Sezon rozpocząłem o 7 rano na Słupi w okolicach Kwakowa. Około godziny 9:30 po 2,5 godzinnym biczowaniu wody woblerem zawiązałem kupioną na okonie małą cykadę by sprawdzić jak pracuje. W 2 rzucie, na środku rzeki przytrzymanie, zacinam, czuje 3 mocne szarpnięcia i ryba spada z malutkiej kotwicy. Wracając do samochodu postanawiam sprawdzić jeszcze malutką wahadłówkę którą niedawno nabyłem z myślą o pstrągach. Wahadłówka ma 4 cm i waży 6 gram. Rzucam w górę rzeki i sprowadzam szybko z nurtem. Po kilku obrotach korbką przytrzymanie, zacinam i ryba rusza w dół rzeki w kierunku przytopionego drzewa. Ze względu na obecność zawad nie mam warunków na długi hol. Troć 75 cm ląduje po 3 minutach na brzegu. Sprzęt którym łowie to 3 metrowe wędzisko aqua spin 300 jaxona o cw do 30 g, kołowrotek Maxima HS Spinn FD1030i, żyłka 0,25 Dragon HM69. Błystki nie dociążałem, prowadziłem szybko i płytko z nurtem. Poniżej zdjęcia ryby, cykady na którą miałem pierwsze branie i wahadłówki na którą złowiłem troćkę. Nie wiem jak u innych wędkujących na Słupi ale spotykani po drodze wędkarze nie mieli kontaktu z rybą. Pozdrawiam.
Błystka na którą skusiła się troć:
cykada z której spadła pierwsza ryba: