No jeśli można to i ja wtrącę swoje przemyślenia.
Czytam tak, sprzeczki na różnych forach, na temat PZW , jak to żle jest zarządzane, że regulamin do bani, bo wymiary ochronne trzeba zwiększyć, bo tu górska rzeka , a tam dla "gumofilców"...
Moje refleksje są zbliżone chyba bardziej do przemyśleń Krzyśka, ale...
trzyrzeki.pl/index.php?option=com_conten...view&id=13&Itemid=27
skoro komuś się nie podoba, jest niezadowolony no to proszę bardzo, są możliwości, zrzeszajcie się i dzierżawcie wody dla siebie, a i z pewnością za odpowiednią opłatą i inni skorzystają.
Koleżanki i Koledzy, PZW jest dla mas i tak ma zostać, bo taka była idea powołania PZW. Nie dzielcie się na muszkarzy i gumofilców bo to niezdrowe, jedynie podzieli członków i PZW upadnie. PZW zostało utworzone po to, żeby można było połowić i coś przy tym zjeść (mam na myśli rybkę złowioną przez siebie )Jeżeli komuś to nie odpowiada, to powinien się zastanowić nad swoim członkostwem, zamiast siać ferment i zaszczepiać niezgodę wśród wędkarzy.
Przykład podałem wyżej, co można zrobić i to chyba najrozsądniejsze rozwiązanie.
Sam łowię przede wszystkim na spining, czasami na grunt, a najmniej na spławik, więc co?? mam sobie teraz w łeb strzelić??? Kim jestem? Wędkarzem, mięsiarzem, spławikowcem, spinningistą, gumofilcem... no kim jestem? Płacę składki jak Wy i łowię stosując się do regulaminu, ale widzę coraz więcej ograniczeń, to już nie robi się czytelne, to już nie relaks rozrywka, czy wypoczynek. Czuję coraz większy stres łowiąc na wodach PZW, bo nie wiem czy tam gdzie łowię coś się wczoraj nie zmieniło i zaraz ktoś mnie gumofilcem nazwie albo jakoś tam jeszcze.
Jeszcze jedna refleksja. Łowienie ryb łososiowych, na muchę czy spinning uznane jest raczej dla osób dla których wyjazd nad rzekę nawet 100 km nie stanowi problemu, a spławikowiec pójdzie najczęściej pieszo najbliżej jak się da od domu, więc niektórych stwierdzenia o najazdach "gumofilców" są uwżam przesadzone