Tak się stało, że kolega, który miał po mnie przyjechać do tej pory odśnieża drogę i niestety zostałem w domu. Może i dobrze, ponieważ jak wyszedłem do sklepu, a mam do niego 150m w dwie strony, z wielką radością zamknąłem drzwi od środka, w ciepłym i bezwietrznym domu, jak do niego wróciłem.
Cieszę się, że się nie obraziłeś za "Foruminatora"- to oznacza, że masz dystans do swojej osoby i poczucie humoru.
Wracając jednak do naszego dziadka z robaczkiem, podam przykład znad Wietcisy w woj. pomorskim.
W Skarszewach jest staw młyński i rozlewiska tejże rzeki, wpadające do niego. Był okres, że woda ta miała status wody nizinnej. Miejscowi, dziadki i "niedziadki" łowili na robaczka płocie, jazie i inny białoryb. Tak przynajmniej mówili, ponieważ prawda była nieco inna. Kilka razy, zostały im skontrolowane torby i okazało się, że ich płocie i inne mulaki, były chore- miały pełno kropek, czarnych i nawet czerwonych
Woda zmieniła swój status, oczywiście nie sama, lecz dziadki i "niedziadki" nie zmieniły swoich nawyków. Dopiero po licznych kontrolach, przeprowadzonych przez straż rybacką ze Starogardu Gdańskiego, wielu wlepionych mandatach, nasi "ulubieńcy" odkryli, że dookoła mają całe mnóstwo jezior i problem zniknął na długie lata. Aż tu nagle...PZW przegrało przetarg na Wierzycę(pobliską), nowy dzierżawca dopuścił możliwość łowienia na wszelkie przynęty i dziadki wraz z "niedziadkami", bardzo szybko ogarnęli temat, łowiąc pstrągi na czerwonego, turlanego po dnie, lipienie na białego- ale, na troku bocznym! Po prostu jest już jakoś tak, że tych "biednych" spławikowców, którzy tam w Słupsku chcą spacyfikować rzekę, przyciąga coś innego. Nie płoć, nie leszczyk czy kleń, nawet nie jelec. Większość z tych ryb mają w pobliskich jeziorach, a jest ich tam kilka. Ich przyciąga
płetwa tłuszczowa i ciągną do niej jak muchy do gówna.
Pozdrawiam serdecznie
Wojtek