Tak jak pisał Bigos, po letniej burzy główne rzeki zwykle są nie do łowienia. Na Socy i Idrijcy dzień po burzy płynie mleko, drugi-trzeci dzień się oczyszcza (marmury!), od czwartego dnia zwykle jest w miarę OK. Oczywiście zależy to od skali opadów. Ja pierwszego marmura złowiłem właśnie 2 dni po olbrzymiej burzy, widoczność w wodzie nieco ponad metr.
Ale to główne rzeki. Dopływy oczyszczają się dużo, dużo szybciej. Tolminka, Baca - na drugi dzień po gigantycznej burzy niosły kryształową wodę (a padało wieczorem i w cześci nocy). Kolega obserwował jak szybko oczyszcza się woda w takim dopływie po całodziennych robotach w korycie koparką - około 20 minut. Tak więc nawet jeśli w głównych rzekach płynie błoto, to w dopływach można połowić.
Jeśli nawet mamy pecha z pogodą, to da się połowić, z tym, że te dopływy po burzy mogą być trochę zatłoczone. Warto też pamiętać, jeśli nastawiasz się na marmury, że najszybciej złowisz je w Socy, a tu woda bardzo długo płynie zimna jak skurczybyk (płynie z Alp z topniejącego śniegu). Dopiero w czerwcu, a czasem w lipcu zaczyna być w miarę jak trzeba i ryby stają się bardziej aktywne. Idrijcy to nie dotyczy, bo nie płynie z wysokich Alp.
Co do rójek to zwykle jesteśmy tam zbyt krótko, żeby zaobserwować jakieś prawidłowości. Ale zawsze coś tam się roi. Wieczory zawsze kończyliśmy na suchą, z powodzeniem
Raz w środku dnia pstrągi ładnie zbierały jętkę majową (bardzo podobna do naszej), nawet zaliczyłem branie 70-taka na emergera. Ale nigdy nie obserwowałem intensywnego żerowania w ciągu dnia na powierzchni, co innego przed zmrokiem. Tylko czasem jest tak, że od początku intensywnego żerowania do kompletnych ciemności masz pół godziny, w czasie których musisz się zorientować co pożerają (wcale nie taka prosta sprawa) i złowić rybę