Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/08 23:50 #49090

  • rhezuz
  • rhezuz Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 72
  • Podziękowań: 6
to ja poproszę na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/09 00:47 #49093

  • gregon
  • gregon Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 505
  • Podziękowań: 574
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/09 14:05 #49109

  • Sajgon
  • Sajgon Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 34
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Ryba też człowiek, daj rybie pożyć. Starości ryba chciała by dożyć. C&R :)

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/09 15:27 #49117

  • ramones
  • ramones Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • ORTODOKSYJNY FUNDAMENTALISTA
  • Posty: 89
Składam kolejny raport odnośnie Kaczawy!
Dziś rano spotkałem sąsiada (mieszka naprzeciwko) jest strażnikiem SSR.
Niestety jego zasięg wyklucza działania na terenie Prochowic, chociaż od domu do wspomnianego jazu mamy zaledwie 17 km!

Obiecał mi, ze sam skontaktuje się w tej sprawie z jednostką legnickiego PSR.
Opowiadał zdarzenia sprzed kilku lat, gdzie pod owym jazem gnoje waliły w trocie kamieniami!!!

Wróciłem do domu, wziąłem do ręki Rejestr wedkowania na odwrocie którego znajdują się numery telefonów kontaktowych i zadzwoniłem.
Pierwszy numer:
Inspektorat Ochrony Środowiska na terenie Okr. Legnickiego - 601 98 06 20 - nie zgłasza się.
Drugi numer:
Państwowa Straż Rybacka w Legnicy - 507 135 854 - nie zgłasza się.

Zadzwoniłem więc do Okręgu PZW w Legnicy na numer: 76 852 47 48 z prośbą o podanie innego numeru do PSR.
Niestety inny numer nie istnieje lub nie mają go w bazie danych.

To jak to teraz???
Załózmy, że jestem świadkiem jakiegoś zdarzenia i co mam zrobić w wypadku gdy te numery nie odpowiadają?
Już tak raz było jak znalazłem martwą sarnę nad brzegiem rzeki.
Najpierw tel na policję, tu odbicie piłeczki do straży miejskiej, oni odbijają do straży pożarnej lub na policję, kóło się zamyka i nikt nie interweniuje.
W końcu przypadkiem trafiam do placówki łowieckiej, zamknięta.
Na drzwiach wiszą numery tel, żaden nie odpowiada!!!
To historia z Kotliny Kłodzkiej, ale jakaż obrazowa.

Kolejna historia z rzeki Bóbr.
Rok 2005, wracam z nart, mamy piękne niedzielne popołudnie, miesiąc luty.
Nad rzeką facet wali na robala (dozwolone tylko przynęty sztuczne).
Oczywiście podchodzę i pytam jak tam ryby co i jak i w ogóle, ze fajnie tak na robala, super itp itd....
Odchodzę 20 metrów i dzwonię do PSR Jelenia Góra.
Odbiera zapijaczony prezes.
Wykładam mu sytuację co i jak.
A on do mnie mówi:
"to co panie, nie wiesz co się z takim robi?"
A ja go pytam:
"A co mi pan sugerujesz? Facet ma ponad 50 lat, mam mu dać w mordę i wykapać w Bobrze w lutym? Od czego wy jesteście? Niech pan bierze auto i przyjeżdża!!! To wy jesteście służbami, które powinny reagować w takich sytuacjach!!! Ja wam zgłaszam problem!!! Mogę tu stać i czekać na was."

Inna sytuacja.
Kotlina Kłodzka, potok pstragowy, dresiarze walą na robala!
Niestety tym razem nie wziąłem ze sobą obowiazkowych numerów tel PSR z regionu, wiec dzwonię do tego samego prezesa PSR z Jeleniej Góry i wykładam problem.
On mówi, ze to nie jego rejon.
Ja odpowiadam, owszem nie pana, ale nie mam nr tel do miejscowego PSR, więc proszę pana, żeby albo:
1. Podał mi pan numer tel
albo
2. Zadzwonił do miejscowego PSR, podał im mój nr tel i żeby on i się ze mną w tej sprawie skontaktowali a ja już ich pooprowadzę do miejsca zdarzenia.

A on mi s k . . w y . . n odpowiada:
- "panie, ja nie znam numeru"
- Jak to pan nie zna? Mieszkamy na Dolnym Śląsku, są tu 4 okręgi PZW i chyba z 7 posterunków PSR, współdziałamy na jednym terenie, wiec jak pan nie zna numeru??????"
- "ja nie mam łaczności nawet z sasiednim powiatem!"

Nogi mi opadły, bo rece to juz dawno.
Powiedziałem mu:
"Wiesz pan co? Jak ja bym pracował na pana miejscu i siedział na pana stołku, to numery telefonów z PSR w całym kraju miałbym wydrukowane w kilku egzemplarzach. Jedna kartka wisiałaby nad biurkiem, druga byłaby w szufladzie,a trzecią nosiłbym ze sobą w portfelu!!!"

I tak mniej wiecej zakończyła się rozmowa!

Kolejna sytuacja.
Rzeka Brda rok 2005 spływ kajakowy.
W spływie uczestniczy przeważnie młodzież, chetna do pomocy i do zapoznania się z Regulaminem amatorskiego połowu ryb.
Nikt nie łowi tylko ja, ale kazdy jest chłonny wiedzy na temat życia ryb zamieszkujących rzekę, którą płyniemy, wiec podczas jednego z pierwszych wieczornych ognisk przy gitarze zapoznaję ekipę z podstawowymi zasadami Regulaminu.

Gdzie, na co i dlaczego tak, a nie inaczej.
Przynosi to rezultaty w postaci takiej, że owa młodzież wiedząc na co wolno łowić na danych odcinkach rzeki przynosi (a właściwie przypływa) do mnie z informacjami, ze tu tylko sztuczne a tamten to na spławik łowi, że tu zakaz, to co ten facet nad rzeką z wędką robi?
Pomocni mi byli jak cholera!
Naprawdę!
Dużo widzieli i pomagali!
To się praktycznie nie zdarza!
My z kolegą na końcu płyniemy, opierdalamy wszystkich co robią inaczej nią powinni, jedziemy im po spławikach itp itd.
Taka kajakarska straż SSR w moim wydaniu.
jeden koleś łowił na 3 wedki to mu podpłynąłem zza trzcinki, pociągnałem za dwie żyłki, dzwonki zadzwoniły, gość myslał, że ma rybę życia....hahaha a to tylko ja....
On do mnie:
"Człowieku, wiesz co ty robisz"
ja do niego:
"A czy ty człowieku wiesz co ty robisz? Na ile wędek wolno łowić?"


I DLATEGO TO WŁAŚNIE WĘDKARZE NIENAWIDZĄ KAJAKARZY! :-)))

Po skończonym etapie dziennym spływu, rozbiciu namiotu sam oczywiście szedłem nad rzekę i wędkowałem. Tyle tylko, że z muchówka lub spinningiem

No w końcu już znudziło mi się to ciagłe opierdalanie.
Dopływamy do Mylof zdaje się to nazywało.
Nie chce mi się teraz szukać, bo nie o to idzie.
Wtedy na rzece był wyłaczony z wędkowania 7-kilometrowy odcinek, pomiędzy chyba Mylofem a Rytlem.
W Mylofie pstrągarnia, w rzece pływają tęczaki długości łokcia, wszystko widać w przejrzystej, nasłonecznionej wodzie wodzie przez okulary polaryzacyjne.
Rytel (tam gdzie M. Paruzel łowił ponad półmetrowe pstragi i pokazywał je na zdjęciach)
Kiedyś liczyłem, ile ich tam lezało na trawie, teraz już dokładnie nie pamietam, ale limit dzienny musiał chyba wtedy wynosić z 30 sztuk :-)))
zaraz za pstrągarnią łowi gość.
Podpływamy i mówię do niego:
- nie wolno tu łowić, absolutny bezwzględny zakaz
On mi na to:
- ja tu tylko kleniki łowię
i podnosi do góry siateczkę, w której są 3 ryby
- a skąd ja wiem z tej odległości czy to kleniki czy coś innego, poza tym przez tę siatkę nie widzę, a poza tym jak już mówiłem tu w ogóle niczego nie wolno łowić!!!
- ale ja tu tylko kleniki
- dzwonię do PSR chyba Bydgoszcz (wtedy miałem wszystkie nr tel PSR w jakie okolice się udawałem)
- niech pan nie dzwoni
- dzwonię
Zadzwoniłem a oni mi mówia, że PRZYJECHALIBY, ALE TERAZ NIE MAJĄ CZYM!!!!!
Fajnie, co??? :-)))

Płyniemy dalej, szefowa spływu podpływa do nas na koniec i mówi, ze na prawym brzegu mamy dwóch.
Dziękuję jej serdecznie.
Za chwilkę ich juz widzę.
typowy wyglad:
gumofilce + czapki ze sterczącym pomponikiem (każdy wie o co chodzi)
Wędki schowane, stoją i palą szlugi (typowy wyglad, każdy wie o co chodzi)

Zaśmiałem się po cichu.
Zatrzymaliśmy się na zakręcie.
Piekna burta brzegowa, ostry zakręt, wkładam wiosło, całe się zanurza, oceniam głębokość na grubo ponad 2 i pół metra.
Myślę sobie - ładna miejscówka :-))
Ponieważ nie widziałem wędek pytam panów:
- Która godzina? Z uśmiechem oczywiście ich pytam takim od ucha do ucha :-)
Odpowiedź brzmi:
- Spierdalaj!
Pytam dalej:
- Daleko jeszcze do Rytla?
Odpowiedź brzmi:
- Spierdalaj!
Teraz ja:
- Co? Popłoszyliśmy wam pstrągi? Hehe
Odbijamy kajakiem lekko od burty i na trzy cztery walimy z całych sił wiosłami w wodę krzycząc na cały głos:
" SPIERDALAJCIE PSTRĄGI, SPIERDALAJCIE"
Potem powoli, majestatycznie spływamy z nurtem w dół rzeki oglądajac się za siebie czy jakieś kamole za nami nie lecą, ale nie leciały :-)

Taki to już kiedyś byłem zawzięty, ale teraz trochę mi przeszło, bo jaki jest sens tej walki z wiatrakami???

Nie dzwoniłem juz do PSR, bo przecież i tak nie mieliby czym przyjechać.
Kończę, bo się za dużo rozpisałem.

W sprawie Kaczawy będę nadal próbował interweniować i będę próbował sie dodzwonić.
Pozdrawiam.
Z ryb najsmaczniejsze są listopadowe trocie, a jeśli chodzi o pstrągi, to najlepiej smakują właśnie te, które zostały złowione na odcinkach NO KILL.

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/09 16:01 #49122

  • ramones
  • ramones Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • ORTODOKSYJNY FUNDAMENTALISTA
  • Posty: 89
Właśnie się dodzwoniłem do PSR Legnica!
Facet powiedział, że SSR Prochowice i Policja w Prochowicach wie o tym temacie i że tam zajezdżają.
Mówił też, że PSR Legnica też tam zajeżdża.

Powiedziałem mu, że mam takie marzenie, żeby zrobić tam licencyjny odcinek, na którym dozwolony byłby połów troci i łososi na wędkę.
Spinning i mucha!
Licencja dzienna 100 zł.
Łowienie przez cały rok nawet w listopadzie i w grudniu!
Wysypać żwiem kilkanaście tarlisk na odcinku pomiedzy jazem a ujściem Kaczawy do Odry.
Postawić tablice na nabrzeżu miejsc tarliskowych informujace o zakazie łowienia na tarliskach.
Na pozostałych odcinkach łowienie dozwolone.
Limit ryby, tak jak gowacicy 1 szt na tydzień!
A co!
Nawet w okresie ochronnym!
Tyle tylko, że:
1. Ścisłe przestrzeganie regulaminu i zasad panujacych na łowisku,
2. Ścisłe kontrolowanie przez patrolujacych rzekę strażników przez 24 godziny na dobę,
3. Rzetelne wypełnianie rejestrów połowów i odłowów,
4. Każde 100 zł wpłacone przez wędkarza idzie do Szczodre pod Wrocławiem lub innego osrodka zarybieniowego na zakup narybku lub smolta łososia i troci, który po spłynięciu do morza wracałby do macierzystej rzeki.

I co?
Mielibyśmy taką swoją małą Norwegię na zadupiu w Prochowicach!!!
Każdy byłby zadowolony!
Podejrzewam, że nad Kaczawę przyjeżdżaliby wedkarze nie tylko z Dolnego Śląska ale z całej Polski!

Zakup licencji na miejscu w Urzędzie Gminy, Domu Kultury, Stacji CPN czy co tam jeszcze jest, sołtys też może być!

Przyjeżdżam, kupuję licencję 100 zł płacę, idę na ryby.
Złowię wypuszczam, złowię zabieram wpisując rybę w rejestr i przypominając sobie kiedy to zabrałem ostatnią rybę.
Dziś mamy wtorek...o nie ....zabrałem w zeszłą środę.....to muszę wypuscić, bo pan strażnik, który jest 10 metrów za moimi plecami zaraz sprawdzi mi mój rejestr :-) i ukarze mandatem, a mandat w/g Regulaminu za złamanie zasad to kwota 1000 PLN, wiec wypuszczę rybę, bo nie będzie mi się opłacało, prawda????

100 zł od wędkarza = 100 zł na zakup materiału zarybieniowego, który trafia do Kaczawy!
I tak w kółko, na okrągło.

Tyle tylko, że trzeba byłoby zawiazać Stowarzyszenie i najpierw przed podjęciem działań wziąść 2 kumatych ichtiologów na rozpoznanie terenu!!!

Co Wy NATO?
Proszę o wolne wnioski.
Z ryb najsmaczniejsze są listopadowe trocie, a jeśli chodzi o pstrągi, to najlepiej smakują właśnie te, które zostały złowione na odcinkach NO KILL.

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/09 16:11 #49124

  • ramones
  • ramones Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • ORTODOKSYJNY FUNDAMENTALISTA
  • Posty: 89
A zanim będzie ta nasza mała Norwegia na zadupiu w Prochowicach proponuję:

Przygladać się pilnie kto może temu odcinkowi rzeki.
Ryby weszły, owszem.
Pokonały 500 km, żeby do nas dotrzeć.
Sądzę, że to był ich pierwszy rzut.
Bedą wchodziły nastepne!
Zróbmy tak!
Ktokolwiek to zauważy niech informuje pozostałych!

Spotkajmy się nad rzeką z wędkami i w majestacie prawa (bo wolno przecież tam łowić) wyłówmy wszystkie te trocie na spinning lub na muchę i przerzućmy je powyzej jazu!!!

Myślę, ze udałoby się Nam wspólnymi siłami to zrobic!
Jakoś byśmy się zebrali któregoś dnia pod tym jazem!

Po tej niedzieli jestem dostępny prawie we wszystkie dni.

Co Wy NATO?
Mój nr tel do kontaktu:

727 502 173
Z ryb najsmaczniejsze są listopadowe trocie, a jeśli chodzi o pstrągi, to najlepiej smakują właśnie te, które zostały złowione na odcinkach NO KILL.

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/09 16:20 #49127

  • PiterS
  • PiterS Avatar
  • Online
  • Administrator
  • Właściciel fors.com.pl od 14.08.2003
  • Posty: 3378
  • Podziękowań: 2554
Tu jest ciekawy opis Kaczawy od jazu do Odry http://www.szczupakrogalinek.pl.tl/Kaczawa-_-odcinek-przyuj%26%23347%3Bciowy.htm. Ciekawe jak jest głęboko pod samym jazem, bo jakieś kamienie tam wystają.
Wszędzie dobrze, ale najlepiej nad rzeką.
Prawdziwy pstrągarz cieszy się trzy razy: gdy jest nad wodą, gdy złowi pstrąga i gdy go wypuści.
Ostatnio zmieniany: 2010/11/09 16:21 przez PiterS.

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/09 17:55 #49131

  • dzepetto
  • dzepetto Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 39
Panowie, ja też chciałbym łowić trotki pod domem, ale trochę spokojniej podszedłbym do tematu. Samo wysypanie żwiru na dno nie załatwi sprawy. Przygotowanie miejsc pod gniazda tarłowe to trochę bardziej skomplikowane zadanie. Wystarczy, że żwir zajdzie piaskiem i nici z tarła. Poza tym ryby zanim osiągną stadium smoltyzacji muszą wytrzymać w tej wodzie ze 2 lata, a łososiowate nie maja niskich wymagań. Sam fakt, że ryby wchodzą do tych wód jest pocieszający, ale z kolei przerzucanie ryb to również nie jest najszczęsliwszy pomysł. Ryby powinny raczej same docierać do tarlisk, wtedy jest pewność, że ikra i mlecz pochodzi z silnych ryb,a nie byle czego, co weszło do rzeki.
Kwestia ochrony przez PSR to inna bajka. Spróbujcie się dowiedzieć ilu etatowych strażników jest w Waszym okręgu. Tylko nie bądźcie zdziwieni, jeśli usłyszycie, że jest to kilka osób. U mnie jest ich 3 (słownie: trzech). Jak każdy- mają rodziny, pracę nieciekawą i zarobki nieadekwatne do tego, z czym na co dzień się zmagają. Zmieniłem zdanie o PSR po tym, jak poznałem jednego ze strażników. Ci ludzie naprawdę niewiele mogą, pomimo szczerych chęci. Głową niestety muru nie rozbiją.
Nie żyjemy niestety na Kamczatce. Ryb jest u nas mało, a problemów mnóstwo. Samo biadolenie na forach z pewnością niczego nie zmieni, a trochę elementarnej wiedzy "okołowędkarskiej" wędkarze jakoś nie chcą przyswajać. Wystarczy nasypać żwiru i wysłać PSR do roboty... a to niestety nie tak.

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/09 18:02 #49133

  • Salmo_Salar
  • Salmo_Salar Avatar
Samo biadolenie na forach z pewnością niczego nie zmieni, a trochę elementarnej wiedzy "okołowędkarskiej" wędkarze jakoś nie chcą przyswajać. Wystarczy nasypać żwiru i wysłać PSR do roboty... a to niestety nie tak.

Między innymi dlatego nie mam ochoty wypisywać prawdy w wątku "Kto chce" po przeczytaniu paru postów... paru laików, którzy myślą, że ochrona ryb zagrożonych, w tym wypadku wędrownych, polega jedynie na tworzeniu tarlisk i zamarzaniu kity nad wodą. Wszystko się łączy w jedną całość, niestety powoli, ale wszystko idzie ku dobremu. Za "młodzi" jesteśmy na radykalne zmiany.

Pozdrawiam

Salmo

Odp:TROCIE i Patologia Kłusownicza nad Kaczawą 2010/11/09 19:20 #49142

  • PiterS
  • PiterS Avatar
  • Online
  • Administrator
  • Właściciel fors.com.pl od 14.08.2003
  • Posty: 3378
  • Podziękowań: 2554
Czy nie można by postawić tymczasowej przepławki zbudowanej np z drewna, którą instalowałoby się na progu w czasie pojawiających się troci. Wysokość ok trzech metrów nie wymaga budowy wielkich konstrukcji.
Coś takiego na szybkiego

Wszędzie dobrze, ale najlepiej nad rzeką.
Prawdziwy pstrągarz cieszy się trzy razy: gdy jest nad wodą, gdy złowi pstrąga i gdy go wypuści.
Ostatnio zmieniany: 2010/11/09 19:42 przez PiterS.
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.085 seconds