Nie da się jednej przestrzeni naszego kraju, gdzie działają różne grupy interesu zawłaszczyć pod idące na tarło trocie w każdej rzece. Istnieje wiele innych interesantów przestrzeni i nie jest możliwe zorganizowanie świata po swojemu. Nie będzie zgody na zrobienie wszędzie obszarów Natura 2000, tak samo jak nie będzie zgody na uregulowanie wszystkich rzek. Ważne, żeby regiony się w czymś specjalizowały. Na jednej rzece może być przykładowo 10 zbiorników zaporowych jeśli to się logistycznie koreluje z potrzebami gospodarczymi innych podmiotów przemysłowych. Na innych rzekach warto rozebrać tą jedną zaporówkę, aby całe dorzecze było drożne biologicznie. Świat nie musi składać się z uśrednionych i wyrównanych do jednego poziomu przeciętnych regionów przemysłowych i przyrodniczych.
Jestem za tym aby tereny indiustrialne dalej się indiustrializowały, zaś tereny dzikie dalej dziczały. Nie jest dobrze mieć dziurawą drogę w centrum Warszawy, tak samo nie jest dobrze mieć uregulowany potok w Bieszczadach. To jest właśnie coś co mnie wkurza. Zarośnięta mchem i paprociami stara fabryka widmo w regionie dotkniętym bezrobociem, oraz inwestycje w infrastrukturę w Parkach Narodowych. To jest to właśnie szare uśrednianie... cywilizowanie przyrody i zakrzaczanie cywilizacji.
Ja wolę jechać nowym Porshe po drodze jak tafla w mieście, ale rozbudowana infrastruktura wokół Parków Narodowych mnie drażni. Nie lubię przyrody w mieszkaniu w formie karaluchów, grzyba na ścianie i mrówek chodzących po stole kuchennym. Tak samo jak nie lubię cywilizacji w Puszczy Białowieskiej i na Bagnach Biebrzańskich. Lubię klimaty wyraziste. Albo Amazonia - albo Manhattan. Autostrada w Amazonii razi mnie tak samo jak szczury na dworcu głównym we Wrocławiu jedzące w nocy stare rozplaszczone kebaby.
Całego kraju nie uda się ułożyć pod swoje potrzeby. Mieszkają tu też inni ludzie o innych preferencjach. Dlatego jak kiedyś mówił mi kolega z TPRIiG Krzysiek Filocha, że on nie chciałby żeby między kilkoma zadbanymi OS-ami było bezrybie - teraz powiem, że ja właśnie bym tak chciał. Skoro naszego Państwa nie stać na to, by zadbać o wszystkie wody, niech zadba o najpiękniejsze, a inne zaniedba i przekaże innym gałęziom gospodarki na pożarcie. W innym razie będziemy mieli bezrybną Drawę, Dunajec, Bóbr i Kwisę, przetrzebioną przez kłusowników Parsętę i Wieprzę itd.
Ja nie jestem sceptykiem troci na południu Polski. Tylko niech mi moje Państwo najpierw udowodni, że potrafi zadbać o sztandarowe rzeki trociowe Pomorza. Na razie wszystkie wody w Polsce są zadbane i chronione... na papierze ministerialnych kartotek... a co się stało z Dobrzycą, Piławą, Regą, Drawą, Bobrem, Kwisą i Dunajcem? Gdzie są pstrągi i lipienie z tamtych lat? Właśnie... chcemy w dyrektywach, przepisach i w operatach zadbać o wszystkie wody i mamy kraj całej masy przeciętnych łowisk, gdzie obecne populacje ryb to cień tego co było przed laty. Wędkarz - konsument, jest w takim kraju klientem rozproszonym i nie stanowi dobrego źródła dochodu dla naszych najpiękniejszych łowisk. Bo wszędzie jest "po pięć troci, dwa miarowe lipienie i trzy krótkie potokowce". Kasa budżetowa i kasa sektora wędkarskiego rozmywa się w opłatach z porozumieniami i wycieczkach polskich wędkarzy po polskich łowiskach, gdzie od miejsca do miejsca coś niby jest, ale bez rewelacji....
Idea szarego wyrównywania wszystkiego mnie nie ani nie bawi ani nie śmieszy. To jest idea wstrzymywania budowy mostu w mieście ze względu na gniazdujące jaskółki oraz idea wycinania starodrzewów w puszczy Białowieskiej i zwiększania infrastruktury tyrustycznej w Tatrzańskim PN.
Za trociami w Kaczawie i innymi rozproszonymi pomysłami pójdą oczekiwania zwiększenia ochrony przez odpowiednie służby. Po jaką cholerę? Perełki takie jak Piława, Rega, Drawa, Bóbr, Kwisa, Dunajec, Wieprza czy Parsęta mogłyby skonsumować te środki na zwiększoną ochronę tego co w Polsce najpiękniejsze. Można wyposarzyć wszystkich uczniów w komputery, ale można też wyposarzyć tylko tych najlepszych w maszyny o wiele lepsze, zaś tych mniej zdolnych nie dopuścić na coraz bardziej masowe i coraz przeciętniejsze studia. Idea dobrostanu jest głupia, bo finansuje się całe hordy studiujących półinteligentów, a zdolni doktoranci mają propocycje zarabiania pieniędzy rzędu 1 tys. zł przez pięć lat i przerywania pracy badawczej zajęciami ze studentami.
Tym którzy przeklinają w tym wątku i wytykają mówienie o kasie, chciałbym tylko przypomnieć że mamy 700 mld długu który rośnie. Idea dobrostanu dla wszystkich obywateli to taka sama utopia, jak Salmo truta everywhere...
Myślmy trochę o Państwie w sposób odpowiedzialny. Inwestować warto w to, co jest perspyktywczne.
P.S. A Włocławek to faktycznie szkodnik nieprzeciętny klasyfikujący się tylko ro rozbiórki. Blokuje tak wielkie dorzecze Wisły...
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek