Przemo napisał:Witam wszyskich forumowiczów, zakończył się sezon trociowo łosiosiowy i każdy ma jakieś swoje przemyślenia, ja też chciałbym przedstawić swoje:
1. Po pierwsze ten sezon to dla mnie i moich wielu kolegów to jakiś dramat. Jestem ze Szczecina więc jeżdżę na ryby najczęściej na Inę, Regę i Parsętę.
2. W tym roku od stycznia do kwietnia razem z kolegą zaliczykuśmy około 15 wyazdów głównie nad Regę i złowiliśmy...jedną rybkę.
3. Warunki były idealne(wiosna, wiało, wysoka woda, idt...), wyniki poza pojedyńczymi sukcesami wędzkarzy - mizerne, jak się późnie okazało powód był oczywisty - zagrodzone siatami przez rybaków ujście rzeki.
4. Wkurzeni postanowiliśmy spróbować czegoś innego, zobaczyć jak to jest gdzie indziej, pojechaliśmy w maju nad jedną z rzek w Szwecji.
5. Tutaj nasze wyniki wędkarskie nie mają znaczenia, ale to co zobaczyliśmy i poczuliśmy i zapłaciliśmy to jakiś inny świat.
6. Ludzie dosłownie z całego świata, wpólny język angielski wszyscy się witają pozdrawiają, pomagają w razie potrzeby, itd.
7. W rzece ryb mnóstwo, wszędzie skaczą, spławiają się, uwierzcie mi w takich warunkach łowi się zupełnie inaczej - cały czas z nadzieją i adrenaliną na odpowiednim poziomie.
8. Wyjazd powtórzyliśmy teraz we wrześniu, sytuacja podobna jak w maju, ale ryb 10 razy więcej. Na licencyjnym odcinku 100 wędkarzy łowiło codziennie 15-20 ryb. Wynik niby nie jakiś oszałamiający, ale ryb w rzece setki-tysiące, wszędzie je widać, po prostu nie biorą, albo nie potrafimy ich złowić, nie ważne, ważne, że ryby są - fajnie się łowi w takich warunkach.
9. W Szwecji w tej przedłużyli w tym roku sezon do 10 października, tylko dla tego, że woda niska i głównego ciągu jeszcze nie było - wszystko dla wędkarzy.
10. Mimo, że nie trzeba, to i tak prawie wszyscy wypuszczają ryby. Byliśmy świadkiem, jak gość po wyholowaniu pięknej ryby reanimował ją chyba z 15 min. żeby ta doszła do siebie po wyczrpującej walce, kolega powiedział, że gość ją chyba normalnie zaraz wybzyka, żeby jej się dobrze zrobiło.
11. Jak inni wędkarze widzą coś takiego, to wrócą tu na pewno widząc jak się traktuje, z jakim szacunkiem ryby.
12. Ostatniego września byłem na Parsęcie w Rościęcinie, uwierzcie mi mialem rybę życia, srebrną troć o dł. ok, 90cm i ksztalcie karpia(cholera wie ile mogła ważyć), walka trwała ok 20 min. miałem ją pod burtą, a na dole stał z osęką miejscwy wędkarz gotowy do podebrania ryby. Już dwa razy leżała na boku - było prawie po walce, jednak w końcowej fazie zrobiła ostatni zryw, odjazd jakieś 10m pod prąd na hamulcu, tam było w wodzie drzewo i było po wszystkim.
13. Wędkarz, który mi pomagał, był chyba bardziej załamany niż ja. W pale mu się nie mieściło, że ryba mogła się uwolnić.
14. Wiecie co, nie było mi żal tej ryby, jak bym miał pewność, że da potomstwo, że się normalnie wytrze, to pewnie i tak bym ją wypuścił, ale z naszych rzek wszystkie ryby dostają w łeb - i moim zdaniem słusznie. Nie będziemy karmić frajerów kłusowników, którzy już teraz w Rościnie wyciągają po 300 kg z nocki.
15. Przyjadę tu w styczniu i się dowiem, że ryb nie ma bo była ciepła zima i ryby spłynęły...żygać się chce. U naszych północnych sąsiadów sezon zaczyna się w kwietniu i 100 wędkarzy łowi 250-300 ryb - dacie wiarę, nie wierzyłem dopuki nie zobaczyłem.
16. Najlepszym nośnikiem informacji jest telewzja. Jak ma ktoś jakiegoś kolegę pracującego w tej branży niech nada temat, dla mądrych i głodnych redaktorów może to być rewelacyjny temat - filmowanie kłusoli w akcji, tym bardzej, że przykłady z których można czerpać przykłady są niedaleko na północ.
Nie wiem dlaczego napisałem w podpunktach - sorry.
Policzyliśmy z kolegą dokładnie kasę, wniosek mamy jeden, w dupie mamy polskie piękne rzeki. Dziesiątki wyjazdów kosztują dużo więcej niż jeden - dwa wyjazdy ma prawdziwie rybne rzeki łosiosiowe.
Taka ilść ryb jaka pod koniec września jest co roku w Parsęcie, dla przyjezdnych wędkarzy to jest po prostu szok. Styczeń pokazuje możliwości i umiejętności naszych kłusoli i rybaków. Dopóki nie znajdzie się lepszy sposób na zarabianie pieniędzy w regionie przez tych ludzi nie mamy szans na walkęz nimi. Teraz można pojechać do Karlina i za 5-6 zł za kilo kupić łososia...Masakra.
Uwierzcie mi, że coraz więcej ludzi jeździ do Szwecji, Dani, czy Norwegii na trocie i łososie. Nie jest to żadna filozofia, a co lepsze taki wyjazd okazuje się dużo tańszy i bardzej efektywny. Dopuki sam nie spróbowałem nie wierzyłem...
I tu sie zgadzam z tobą bo ja też tak sądze Przemo. Po kilku wyjazdach za granice na łososie i nie tylko stwierdzam pomału ze szkoda męczyć konia na naszych wodach. Po powrocie z rosji byłem około 15 razy na naszych wodach i jestem na 0 ! jedno branie i to nic konkretnego na tyle wyjazdów to dramat!, a koszta kazdego wyjazdu to około 100zł, więc jak przeliczam sobie pomału kase to niebawem zaprzestane wogóle łowienia troci w naszym kraju, i obstane tylko przy pstrągu i lipieniu bo nic innego mi nie pozostaje. Jeszcze tylko spróbuje szcześcia na morzu bo jak do tej pory też bez efektów
Pozdrawiam Robert R.