mkfly napisał:Jak nie chodzi o mięso to o co?
No jak to o co
O wędkarskie przeżycie. Pospacerować to ja mogę w pobliskiej Puszczy Bukowej w Szczecinie, jest pięknie 12 miesięcy w roku. W urokliwym strumyczku kąpią się ptaszki, bukowy las uspokaja... z dala od komercyjnego szamba... za free...
Dobra. Wzór jest taki:
EEPW [zł] = (
Σ(K) [zł] /
Σ(R) )
EEPW - ekonomiczna efektywność przeżycia wędkarskiego, liczona w określonym przedziale czasowym (miesiąc, rok, wyprawa itp.).
Σ(K) - suma poniesionych kosztów związanych z wędkowaniem i dojazdem
Σ(R) - łączna ilość ryb złowionych w tym samym czasie co poniesione koszty, powyżej określonej w centymetrach wielkości.
Im niższy EEPW wyrażony w złotówkach, tym bardziej efektywnie wydany pieniądz na określone przeżycie wędkarskie. Jeśli łącznie z dojazdami wydałeś 2000 zł i złowiłeś 2 półmetrowe pstrągi, to jednostkowo jeden taki pstrąg kosztował Cię 1000 zł, nawet jak łowiłeś na mocy porozmienia
Oczywiście mięso nie powinno zwrócić poniesionych kosztów, bo wędkarstwo to nie jest rybactwo. Ale przeżycia wędkarskie powinny w jakiś sposób korespondować do ponoszonych wydatków. W innym wypadku nie możemy mówić o gospodarowaniu na wodach, tylko na bezpańskiej dziczy, która jest dobra dla ryb na terenach o małej gęstości zaludnienia (np. Syberia). W kraju takim jak Polska gdzie na 1 km2 przypada 120 osób, trudno żeby bezpańska dzicz w jakikolwiek sposób służyła rybom.
Poniesione koszty powinny się zwrócić w ilościach wędkarskich przeżyć, a nie w ilościach zrobionych kotletów. Gdyby było inaczej, nikogo nie obchodziłyby najrybniejsze łowiska świata...
A jednak obchodzą, bo łowienie ryb jest w wędkarstwie najważniejsze. Spacer jest najważniejszy podczas spacerowania. Łowienie ryb polega jednak na zaliczaniu jakiś przygód podczas polowania innych niż wpieprzenie się w pokrzywy po szyję.