thymalus napisał:Widzisz Krzysztofie, demokracja być może nie jest najlepszym z ustrojów, ale jak na razie nikt nie wymyślił niczego lepszego.
Lepsza jest republika, czyli Państwo w którym istnieją jakieś określone, nienaruszalne zasady prawne, gdzie większość nie może przez głosowanie pozbawić mniejszości życia, mienia lub zdrowia. Demokracja totalna oznacza system bezprawia, ponieważ poprzez głosowanie można łamać umowy (np. emerytalne, własnościowe). W republice posiadasz swój pakiet praw, zapisanych w konstytucji, których nie odbierze Ci ani rozzuchwalony tłum, ani bezczelny Parlament, ani dyktator czy monarcha. Nikt nie wymyślił lepszego systemu jak nomokracja, jak republika. Demokracja jest tylko formą zbiorowego podejmowania decyzji, tak samo jak monarchia i dyktatura jest formą podejmowania decyzji w małym gronie. Natomiast zarówno rządy większości jak też rządy jednostki czy oligarchii, mogą te konstytucyjne prawa albo uszanować albo podeptać. Dlatego jak powiedziałem, sama demokracja bez zasad, bez konstytucji, jest nic nie warta i zachwycanie się takim ustrojem uważam za dziwactwo.
Twierdzisz, że założenie rodziny nie powinno być obostrzone jakimikolwiek ograniczeniami. (...) I tak, ja uważam że nie wszyscy powinni mieć zgodę na rozmnażanie. Mniej byłoby tragedii, porzuconych czy mordowanych dzieci.
I kto by o tym decydował? Czy wiesz, że prawie każda instytucja ma tendencję do ekspansji? Czy wiesz ile dzieci jest odbieranych rodzicom w Szwecji? Wiesz ile w Sztokholmie jest samotnych ludzi? Wiesz ile łez i krzywdy spowodowali urzędnicy w tym pozornie szczęśliwym kraju? Czasami państwo aby uratować od tragedii nieliczną grupę ludzi, potrafi doprowadzić do tragedii jeszcze większą grupę ludzi.
Bardzo naiwne są twoje wywody na temat palenia trawki. Oczywiście, broń Boże, aby tego życzył komukolwiek, ale pomyśl co byś czuł gdyby koleś twierdzący, że nikt nie będzie zabraniał mu tego co chce zrobić ze swoim ciałem, że nikt nie będzie dyktował czy ma wprowadzić dym do swojego organizmu, naćpany rozjechał samochodem twoje dziecko?
Przepraszam bardzo, ale co Ciebie to obchodzi, co ja robię ze swoim ciałem? Czujesz się jego kolektywnym właścicielem? Zakazy mogą dotyczyć tylko sytuacji w której zagrażamy osobom trzecim, a więc powinno być zakazane jeżdżenie po drogach publicznych po wypiciu alkoholu lub wypaleniu trawki. Natomiast dlaczego ja idąc do pubu nie mogę sobie legalnie kupić zioła? Bo Ty tak chcesz?
Wszelkie kursy, szkolenia itd. to całkowita utopia nie mówiąc o tym aby były one odpłatne. Kto miałby je prowadzić nie mówiąc o tym kto miałby weryfikować i kształcić owych szkolących.
To zależy od skali. Uważam, że utopią jest propozycja Venoma, że jak już robić to dlaczego nie wszędzie. To typowo centralne myślenie. Że jeśli coś się gdzieś odbywa, to musi być albo wszędzie albo nigdzie. Właśnie takie myślenie ogranicza swobodę działania, ponieważ aby coś zrobić na choćby jednym łowisku, to zaraz znajdzie się cała masa obrońców uciśnionych, która powoła się na centralne prawa, które nie będą przewidywały takich ograniczeń. W związku z tym takie ograniczenie musiałoby zacząć funkcjonować wszędzie. To właśnie jest pułapka życia w państwie centralnej biurokracji. Tutaj nawet głupia decyzja o tym, by skrócić okres ochronny troci wędrownej w obwodach na których gospodarują pomorskie okręgi PZW, musiał być konsultowany z Ministerstwem. Czyli użytkownicy rybaccy muszą się pytać jak małe dzieci jakiejś centrali. W ten sposób trudno robić jakiekolwiek ruchy.
W ten sposób zanim ta machina o wielkiej bezwładności wyda decyzję, np. kormorany mogą komuś wytłuc rybę w jego łowisku i nikt za to nie odpowiada!!! I głupi ludzie mówią, że przez system centralny jest porządek... otóż nie, właśnie przez system centralny jest burdel i chaos. Nie sposób bowiem reagować po gospodarsku, jeśli każda nawet najmniejsza drobnostka zależy od jakiegoś centralnego zapisu. Ponoć istnieje nawet dyrektywa europejska o tym, że z drabiny należy schodzić tyłem. Jeśli takie bzdury są zapisane jako prawa, to doprawdy można zarżnąć każdą gospodarkę i każde oddolne działanie.
Szokuje mnie też Twoje uwielbienie dla PZŁ. To organizacja z taką samą patologią jak PZW.
To nie jest uwielbienie ślepe, bynajmniej nie takie jak wielu ludzi uwielbia demokrację, która sama w sobie bez poszanowania konstytucji i praw człowieka, nie jest wiele lepsza od klasycznej dyktatury.
Natomiast dostrzegam pewne różnice systemowe w polskim łowiectwie i wędkarstwie. I te różnice są ogromne, na plus dla myśliwych. Już sama filozofia definiowania presji na poszczególne gatunki jest w łowiectwie na wyższym poziomie świadomości niż w wędkarstwie.