Marianie,
A czy ustawa nie mogłaby mówić, że użytkownik rybacki może samodzielnie ustalić taryfikator kar w łowisku? Ustawa podawałaby tylko górny limit powiedzmy 10 tys. zł za kłusownictwo powyżej którego użytkownik rybacki nie mógłby nakładać większych kar, chyba, że udowodniłby przed sądem większą wartość ekonomiczną szkody. Po jaką cholerę państwo musi ustalać dokładne kary? To samo dotyczy definiowania reguł dostępności do łowiska, wymiarów i okresów ochronnych ryb itd. Naprawdę ustawy i dyrektywy nie muszą mówić o definicji ogórka. Ustawy powinny definiować pewien rozsądny zakres funkcjonowania, w którym to zakresie każdy by mógł w miarę swobodnie funkcjonować. Żyjemy jednak w czasach, że ludziom się w głowie nie mieści jakakolwiek autonomia w działaniu. Jak mówię, jest dyrektywa o schodzeniu z drabiny tyłem. Żeby jeszcze urzędnicy mieli jakiś refleks, to Ci zanim zareagują, to już kormorany zjedzą kilkadziesiąt obwodów rybackich P&L. Tylko kogo to obchodzi?
Problem zapisów centralnych jest jeszcze taki, że ludzie na dole czują mniejsze poczucie odpowiedzialności. Wielu podświadomie czuje, że skoro ustawa określa wymiary i okresy ochronne ryb, to już użytkownik rybacki nie musi myśleć, a wystarczy że skseruje rozporządzenie i wszyscy będą szczęśliwi. Otóż takie centralne zapisy zwalniają ludzi z myślenia, co powoduje negatywne konsekwencje w postaci małej aktywności obywatelskiej na dole. Ludzie nie muszą już myśleć, bo ktoś już za nich pomyślał. A co jeśli ja bym chciał otworzyć OS na miętusowej rzeczce, gdzie byłyby rozmieszczone wzdłuż rzeki paleniska i małe schrony dla koneserów zimowego polowania na miętusa w czystej małej rzece? Nie mogę takiego biznesu otworzyć, bo "mądrzejszy" ustawodawca, już za mnie zadecydował, kiedy mi miętusa wolno łowić. Czy taki centralny zapis dba o ryby? Przecież zgodnie z literą prawa wytrzebiono już wiele akwenów, więc taka centralna ochrona jest iluzoryczna, uspokaja tylko nasze sumienia. Tyle, że na papierze można napisać cokolwiek, nawet to, że wszyscy są szczęśliwi.
Nie wiem co się stało z normalnymi letnimi ciągami, wiem, że jak byłem mały i łowiłem na kulę wodą klenie we Wrocławiu, to w Wiadomościach Wędkarskich i Wędkarzu Polskim widywałem dużo zgłoszeń dużych troci przez cały praktycznie sezon. Teraz na forach widzę mało zgłoszeń małych ryb.
Być może to jest źródłem problemów:
http://www.fors.com.pl/wiesci-z-nad-wody/6598-info-znad-parsety/Page-110.html#74476