Nie chcę udzielać koledze Piotrowi rad związanych z budową woblerów, jest ich tyle w ofercie.
Dla mnie (jest to subiektywne odczucie) brakuje ciemnych, a nawet bardzo ciemnych trociowych przynęt. Jest jeden wzór horneta bliski ideałowi, ale wydaje mi się, że powstała mała luka, którą można wypełnić.
Dlaczego upieram się za wprowadzeniem małochodliwej kolorystyki?
Do stosowania bardzo ciemnych, prawie czarnych blach przekonywał mnie jeden z karlińskich trociarzy, odnoszący duże sukcesy i stosujący właśnie tego rodzaju przynęty. Sprawdziłem i udało mi się złowić kilka ryb stosując tę metodę.
Uchylając rąbka tajemnicy: ciemne przynęty zakładałem przy słabej widoczności, kiedy inni mijani spinningiści posługiwali się takimi papugami, że z daleka było widać tylko kolorową przynętę, ja zakładałem czarną i udawało mi się skusić w ten sposób rybę. Ktoś powie przypadek, OK, ja jednak wierzę, że coś w tym musi być. Parokrotnie obławiałem miejscówki wieloma innymi przynętami, z całej palety barw - bez efektów, natomiast po założeniu ciemnej branie następowało w jednym z pierwszych rzutów.
Kilkakrotnie próbowałem zmieniać kolorystykę sam, ale jeden nieostrożny ruch markera burzył całą koncepcję i okazywało się, że taki wobler bardziej przypomina Arnolda Schwarzeneggera z filmu Comando, niż przynętę na salmonidy.