Może HM są nisko wyceniane przez rynek, ponieważ początkowo powstawały jako alternatywa do drogich, bo niedostępnych woblerów rapali itp.?
Sprzedałem w życiu zaledwie kilka woblerów własnej produkcji i tylko najbliższym znajomym, choć regularnie wytwarzam je od kilkunastu lat. Nie zamierzam/łem sprzedawać przez szacunek do rodziny - jakby się dowiedzieli jak tanio wyceniam mój czas, nie miałbym po co wracać do domu
Temat jednak odbił trochę w kierunku porównania seryjnych woblerów i rękodzieła.
HM w moim wykonaniu to woblery dedykowane konkretnym warunkom.
Woblery (i nie tylko) są skuteczne między innymi w ściśle określonych parametrach przepływu wody, a rzeka jest zmienna. Pudełko spinningisty, zwłaszcza takiego, który łowi kilka dni w tygodniu wypełnia się "samoistnie" nowymi wabikami. Mając same seryjne produkcje w pudle trzeba nie raz poczekać na odpowiednie warunki, kto chce łowić zawsze - sięga po HM. Więc czasami można odnieść wrażenie, że nie ma różnicy, czy używamy HM czy seryjnej produkcji, ale tylko twórcy wiedzą co są warte ich mini dzieła.
Ja na swoje dodatkowe hobby wydałem kilka tysięcy, ale wyrabiam tradycyjnie, czyli strugam, więc produkuje mało. Po tylu latach wciąż ekonomicznie się to nie opłaca (gdyby kupować od innych). O co więc chodzi w HM? Ja mam niezwykłą frajdę, kiedy moje konstrukcje niezmiennie dostarczają mi wrażeń z holu kolejnych rybek, zwłaszcza teraz, kiedy czasu mało. Są też frustracje nie mniej liczne, ale to osobny temat.
Co do samej ceny - czy to drogo 40 zł za wobler? Myślę że tak, zwłaszcza za wobler na rzekę, gdzie zaczepów mnóstwo. Ale niestety tyle dokładnie to kosztuje. Czy są ludzie, którzy tyle zapłacą? Na pewno, gdy tylko przekonają się o skuteczności danej przynęty. Płacimy kosmiczne pieniądze za wędki i kołowrotki, a wcale nie trzeba (i do tego nie są tyle warte), głównie dlatego, że producent przekonał nas, że mając taki sprzęt wykorzystamy każde branie i szansę na wyholowanie rekordowego okazu, czyli stworzył w nas potrzebę, która popchnęła nas do zakupu. Producenci HM nie mają za sobą sztabu marketingowców, a jedynie kilku zazdrośnie strzegących sekretu kolegów
Pozostaje tylko pytanie ilu rękodzielników produkuje woblery dopasowane do łowiska, dające naprawdę frajdę w zmiennych warunkach, a ilu pospolity lecz inaczej (czasem lepiej) opakowany produkt.
Pozdrawiam,
PS
Od niedawna mam nowe hobby - trolling łososiowy. Tu dopiero trzeba mieć zasobną kieszeń i to przy zakupie wabików z zupełnej masówki.