mondavi napisał:dmychu napisał:Wilgotny worek do ważenia i można po zaspokojeniu swojej ciekawości rybę zwrócić naturze. C&R nie musi polegać na mignięciu ryby przed oczami... ryba musi wrócić do wody po 30 sekundach trzymania w łapach, a w wilgotnej torbie do ważenie pewnie nieco dłużej.
www.flyfishing.pl/mainforum/msg.php?id=88858&offset=0
Tomek,
Nie sądzę abyś nawiązał ze mną dyskusję, ponieważ Ty jesteś wyraźnie zamknięty na moją osobę od czasu zdradzenia przeze mnie na forum najtajniejszej rzeki świata koło Wałcza.
Zrobię to jednak dla ogólnej dyskusji.
Wyobraźmy sobie....
Łowimy na woblera. Zapinamy pstrąga 40 cm i chcemy go wypuścić. Przyneta głęboko w pysku. Mamy następujące wyjścia:
a) bierzemy sobie do serca cytowaną przez Jerzego Kowalskiego pracę i od razu walimy rybie w beret, bo wiemy, że czas ekspozycji ryby na powietrzu potrzebny na odhaczenie przynęty będzie zbyt długi;
b) ściskamy wijącą się rybę w rękach i niszczac jej organy wewnętrzne, wydłubujemy woblera szczypcami,
c) nie chcemy ryby ściskać, kładziemy ją na ziemi i pozbawiamy ją warstwy ochronnej jak na tym zdjęciu:
http://i186.photobucket.com/albums/x211/worcesterhibby/Photo-0035-1.jpg
d) kładziemy rybę na mokrym "stole operacyjnym" zwanym z angielskiego
unhooking mat i odhaczamy rybę jak na tym zdjęciu:
http://i186.photobucket.com/albums/x211/worcesterhibby/Photo-0038.jpg
Druga sprawa jest taka Tomku. Ten wątek to nie gotowe recepty Dmycha, tylko aktywne poszukiwania wędkarskiego optimum. Odhaczanie ładnej ryby w wodzie uważam za granicę za którą nie ma już wędkarstwa tylko kuszenie ryb wabikami. Elementem składowym wędkarstwa było również przyjrzenie się zdobyczy. Gdyby te badania przełożyć bezpośrednio na warunki wędkarskie, to trzebaby było powiedzieć, że:
- odhaczanie ryby w wodzie daje 12% śmiertelności;
- 30 sekund ekspozycji na powietrzu daje 38% śmiertelności.
A jaką śmiertelność daje 15 sekund? Pewnie coś między 12 - 38 %. To bardzo duże wartości. Szybkie odhaczenie na powietrzu i jedna fotka da nam pewnie 25% śmiertelności. Co czwarta ryba padnie? Przy odhaczaniu ryby w wodzie padnie co ósma?
To jak ktoś przerzuci dziennie 40 lipieni - miarowych i podwymiarowych łącznie - to padnie ile ryb? 5 ryb!!! Czyli tyle ile wynosił stary komplet. Przecież taki nokillowiec często bywający nad wodą to jest spustoszenie dla łowiska.... Czy jest tak w istocie? Nie jestem człowiekiem religijnym gdy idzie o naukę, wierzę w Boga a nie w człowieka. Człowiek jest ułomny, a badania naukowe często się weryfikuje późniejszymi.
Pytanie czy ów 10 minutowe płoszenie ryb jako symulacja zmęczenia holem z cytowanych przez Jerzego Kowalskiego prac przekłada się na sam hol. Pytanie jak te ryby płoszono w tych badaniach. Metoda badawcza ma najistotniejsze znaczenie dla wyników. Pytanie czy tęczak ma tak samo jak lipień i pstrąg potokowy. Pytanie czy byli to naukowcy czy o wiele częsciej spotykani wyłącznie pracownicy naukowi, miernoty jakich na uczelniach niemało, których nikt nie przyjął do przemysłu więc bawią się w naukę na poziomie gimnazjum. Pytanie... nie chcę spędzić tutaj nocy.
Temat jest otwarty i wymaga zgłębienia. Natomiast pomijając fotografowanie, trzeba zadać sobie pytanie: co rybie bardziej szkodzi - ważenie czy mierzenie? Bo sądząc z rankingu ryb wg ich długości prowadzonego przez promotora C&R w Polsce - magazyn Wędkarski Świat - czynnikiem mniej szkodliwym jest mierzenie ryb. Tymczasem mierząc rybę, nawet poprzez przyłożenie do kija, często musimy ją ściskać - im jest większa tym mocniej. Albo też chwilę ją poturlamy na ziemi, by ją zmierzyć. I tu ze swoim pomysłem małej wagi elektronicznej jako realizację nowej idei w stylu
zważ i wypuść mam przewagę nad tymi, którzy uważają, że ryby lepiej mierzyć niż ważyć. Wyjmuję z kamizelki wagę, a podbierak z rybą trzymam pod wodą. Zahaczam obręcz podbieraka i unoszę do góry. 3 sekundy i znam masę swojej ryby. Zanużam podbierak. Wyczepiam rybę w podbieraku (o ile ryba nie połknęła przynęty głeboko). Unoszę na 3 sekundy, kolega strzela zdjęcie i już. Kumulanta 6 seknd ekspozycji. Biorąc sobie do serca te "święte" badania naukowe, mam interpolowaną śmiertelność około 15%, czyli ok. 3% więcej od tych którzy nie zważyli ryby i kolega im nie zrobił fotki.
Tak więc mierzenie ryb zamiast ich ważenia, to nie jest żaden postęp w C&R tylko krok wstecz. Gazeta promująca idee C&R powinna raczej promować małe wagi elektroniczne "zawsze pod ręką". Przy mierzeniu ryb dzieją się często dantejskie sceny, i śmiertelność wówczas rośnie. Przy ważeniu, wystrczy zahaczyć pałąk podbieraka i na chwilkę unieść nad wodę.
Kogo nie stać na małą wagę niech po prostu nie zgłasza swoich okazów, bo "cóż po długości kelta jak liczy się masa srebrniaka"....
Mam nadzieję, że dałem Wam wystarczającą ilość reperów do skonstruowania nowych i oryginalnych połączeń w mózgu. Wyjdźmy ze stada i przejdźmy do refleksji, niczego co ludzkie nie traktując jako dogmat. Wątpię więc jestem, i tego życzę każdemu z Was...
Małe przypomnienie:
Lipień:
- 0,8 kg - brąz
- 0,9 kg - srebro
- 1,0 kg - złoto
Pstrąg potokowy:
- 1,5 kg - brąz
- 2,0 kg - srebro
- 3,0 kg - złoto
Troć wędrowna:
- 5,0 kg - brąz
- 6,0 kg - srebro
- 8,0 kg - złoto
Łosoś:
- 8,0 kg - brąz
- 10,0 kg - srebro
- 12,0 kg - złoto
Jelec:
- nie ma? ...... to są jakieś jaja:P
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek