Łukasz Bartosiewicz napisał:(...)Zgadnij kiedy najwięcej? Podpowiem ci - przed tarłem (w czasie intensywnego żerowania przed samym tarłem). Proponowany przez Ciebie ranking prowadziłby do głupiego gonienia za wagą w celu pokazania innym (chociażby na FORS) jakim to się nie jest super łowcą okazów.
Dobre Łukasz, dobre...
Spójrz, co już się dzieje (chociażby na FORS), w różnych galeriach. Ludzie wstawiają fotki ich "okazów", które żadnymi okazami nie są.
Jak ktoś napisze "złowiłem lipienia 32 cm" to pojawiają się gratki, ale jakby ktoś powiedział "złowiłem lipienia 230 gramów" - to czyż nie brzmi to śmiesznie? Waga chyba właśnie dodałaby powagi.
Nie wiem czy wiesz ale prawdziwe okazy raczej nigdy nie zawisną w galeriach internetowych forów. Łowisko po zaprezentowaniu takiego okazu wyglądałoby jak po (tu cytat znajomego) :najeździe Hunów, zostałaby tylko spalona ziemia.
A po co pisać o łowisku?
Jeżeli mierzenie ryb przez Ciebie wygląda tak, jak to opisałeś, to c&r w Twoim wydaniu jest oględnie pisząc kiepskie i nie ma większego sensu.
Zwykle przykładam rybę do wędki.
Czy każdą rybę należy obfotografować, zważyć i zmierzyć? Może rób jeszcze pomiary "w klacie" na wysokości płetwy grzbietowej?
Ludzie o zacięciu naukowym tak mają - lubią mierzyć, ważyć, liczyć i analizować.
Czy to naprawdę jest takie ważne ile dana ryba miał dł., czy ile ważyła? Moim zdaniem nie o to w tym chodzi. Ważni są niezwykli ludzie, których czasem można poznać, z których każdy ma niezliczoną ilość historii do opowiedzenia i potrafi zarażać innych swoją pasją. Ważne są poranne mgły, świty i kolorowe zachody Słońca, cisza dzika przyroda, przebywanie z samym sobą.
Nie wiesz Łukaszu wcale tego, że ja mierząc rybę nie przeżywam tego intensywniej niż Ty? To, że mierzę rybę nie powoduje u mnie nie doceniania rzeczy które wymieniłeś. Swoją drogą wolę mierzyć ryby niż gadać nad rzeką o sprzęcie, co zdarza się bardzo wielu wędkarzom. Ci to jak zaczną nawijać o łożyskach i blankach, to 2 m od nich niedźwiedź przejdzie i nie zauważą....
Nie mam pojęcia ile ważyły największe złowione przeze mnie ryby ale wcale mnie to nie interesuje i nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.
W porządku. Co ja mam do tego?
P.S. Nawet nie wiem ile dokładnie mierzył mój największy potok (jedynie przyłożyłem go do blanku). Może miał 53 cm, a może 55 cm, co za różnica.
Dla Ciebie nie jest to żadna różnica, dla mnie jest.
Moja sugestia w pierwszym poście jest raczej następująca: nie musimy zabijać okazów by je zważyć ani nie musimy się powstrzymywać od ważenia gdy chcemy okaz wypuścić.
To nie musi być tak, że gro ryb zgłoszonych do Wiadomości Wędkarskich i Wędkarza Polskiego które dostały w beret będą miały znaną masę, a niektóre ryby zgłoszone do Wędkarskiego Świata - które nadal pływają, mają znaną tylko długość. Przy obecnych rozwiązaniach, można uprawiać C&R znając masę swoich największych ryb. I to jest ważne stwierdzenie, ponieważ niektórzy zabijają ryby właśnie po to by znać ich masę - bo na mięsie im wcale nie zależy. Popularyzując ważenie ryb nad wodą, zwiększymy odsetek wypuszczanych ryb.
To nie jest Łukasz rozwiązanie dla Ciebie, bo z tego co napisałeś to Cię nie interesuje. To jest rozwiązanie dla tych, którzy koniecznie muszą zabić swoją ciekawość ile ważył i mierzył złowiony przez nich okaz. I te osoby mogą to robić bez wielkiej szkody dla ryb, tylko muszą zrezygnować z turlania ryby po dnie łodzi czy brzegu. Wilgotny worek do ważenia i można po zaspokojeniu swojej ciekawości rybę zwrócić naturze. C&R nie musi polegać na mignięciu ryby przed oczami... ryba musi wrócić do wody po 30 sekundach trzymania w łapach, a w wilgotnej torbie do ważenie pewnie nieco dłużej. Mając dobrze zorganizowaną kamizelkę wędkarską, można to zrobić naprawdę szybko. Ważne aby wagi i worka nie mieć na dnie plecaka, bo wtedy C&R nie ma sensu.
I jeszcze jedno - lepiej otwarcie i szczerze sobie powiedzieć o zakresie stosowania C&R, wytrzymałości ryb itp., niż w mitach i stereotypach dążyć do wędkarstwa polegającego na wyczepianiu okazowej ryby w wodzie. Jutro będziemy luzować żyłkę podczas holu, bo dotknięcie ryby nie jest najważniejsze... Dla jednych jest, dla innych nie jest. Ja lubię rybę jeszcze pocałować w czółko i nic Wam do tego:)
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek