gregon napisał:
Kolego Witku, mógłbyś rozwinąć dlaczego "kuriozalnym" jest dla Ciebie oburzenie co do zasady "co na haku to w plecaku" w przypadku ryb (niezbyt licznych) beretawonych w drodze na tarliska? I jeszcze te "pół biedy" keltów? Dla mnie kuriozalnym jest fakt, że ludzie poświęcajacy setki godzin i niejednokrotnie nadstawiający tyłka dla ochrony ryb dwa miesiące później z ich wybawców zmieniają się w oprawców...
Rozumiem kolego gregon, że postanowiłeś z pełną premedytacją użyć określenia pejoratywnego jakim jest niewątpliwie ,,oprawca" dla podkreślenia i upewnienia wszystkich o Twoim negatywnym stosunku do wędkarzy ośmielających się zabierać złowione trocie. Moje uznanie, jest to niezwykle skuteczny i stosunkowo prosty sposób dla wyrażenia swojej dezaprobaty, problem w tym, iż często bywa bronią obosieczną. Synonimem słowa ,,oprawca" jest np.,,sadysta" tak więc rzeczywiście masz rację my wędkarze bez względu na to czy ryby zabieramy, czy też ,,beretujemy" jesteśmy dla nich(ryb) oprawcami i sadystami którzy dla własnej przyjemności zadają im potworny ból. Aby być precyzyjnym powinieneś wędkarzy zabijających trocie (a więc i mnie) nazwać mordercami, co skądinąd brzmi groteskowo. Nie pisałem też nic o żadnym haku i plecaku, dodatkowo spieszę z wyjaśnieniem, iż srebrniaki łowione zimą i wiosną nie są wcale ,,w drodze na tarliska".
Jeżeli chodzi o kelty o których pisałem to racz zwrócić uwagę, że użyłem nieprzypadkowo przymiotnika ,,wychudzone" właśnie dla podkreślenia kondycji tych ryb które nie są żadnym przeciwnikiem dla nas ,,oprawców" biorąc pod uwagę nasz wypasiony sprzęt jakiego używamy. Z tego punktu widzenia warto pomyśleć o ich wypuszczeniu, aczkolwiek nie wymagałbym kategorycznie tego od ,,oprawcy" który przejechał pół Polski i jest to jego np.pierwsza troć w życiu. Należy jednak zwrócić uwagę, że kelty w zależności od wielu czynników (jak np. pora roku w której je łowimy) nie zawsze są żałośnie chude i ich większe egzemplarze potrafią sprawić niezłą frajdę ,,oprawcy", który ma je na swoim kiju. Do tego w naszej rzeczywistości kelt stanowiący namiastkę prawdziwej troci jest (a w zasadzie ostatnimi czasy był) chyba najczęstszą zdobyczą ,,oprawców" przyjeznych. Oczywiście wypuszczając kelty mamy jakąś tam minimalną szansę ( powiedzmy jak trafienie szóstki w totka) i możemy łudzić się, że powróci jako srebrniak którego złowimy. Dla jasności szansa ta jest niewspółmiernie większa niż w przypadku zberetowania bo wówczasy mamy 100% pewność, że już na pewno nikt jej nie złowi.
Powtórzę po raz setny łosoś i troć są w naszym kraju rybami przeznaczonymi dla rybaków, z tego co mi wiadomo ryb tych w morzu nie brakuje, to co uda złowić się nam ,,oprawcom" stanowi okruchy z pańskiego stołu więc nie sądzę, że mamy istotny wpływ na pogłowie tych ryb będących powtórzę rzadkim gościem w rzece przynajmniej w okresie gdy możemy je łowić.
Jeżeli Ty gregon i Tobie podobni zamierzacie je wypuszczać to ok chwała Wam za to, podziwiam to i szanuję. Nie za bardzo mogę tylko zrozumieć dlaczego nie szanujesz mojego wyboru polegającego na tym, że zabieram kilka troci, które uda mi się złowić ( o ile uda mi się złowić). Powtórzę wszystkim: trzeba naprawdę wykazać dużo niezrozumienia, albo zwykłej złej woli aby stosować proste porównania troci wędrownej z pstrągiem potokowym, bo chociaż są to ryby tego samego gatunku, to przyczyny związane z ich mizernym pogłowiem w rzekach są zupełnie różne. Sądziłem, że jest to oczywiste dla kogoś kto choć trochę zna te ryby i specyfikę naszych rzek. Pozdrawiam.