Witaj Staszku,
Nie zamierzam wprowadzać licytacji "kto, od kiedy, ile, w jaki sposób", bo najważniejsze jest to, co z takich rozważań wyniknie ...
C&R oczywiście nie może zastąpić zagospodarowania, ale jest jego elementem, ważnym choć nie dominującym ... Celowo zacząłem od wielkości presji, żeby pokazać, że indywidualne doświadczenie łowienia jest inne niż wynikające z "prawa wielkich liczb" ... a w zagospodarowaniu konieczne jest patrzenie na zsumowany wynik, a nie na poszczególne składowe ... W ujęciu indywidualnym eksploatacja na poziomie zabrania jednej ryby z łowiska może wydac się znikomą, to zwielokrotniona przez tysiące takich indywidualnych eksploatacji zaczyna wyrażać się w tonach ... z tego warto zdawać sobie sprawę ...
Nawiązałem do lubelskich doświadczeń świadomie i z pełną odpowiedzialnością ... Na początku, kiedy zagospodarowanie "pstrągowe" Bystrej, Bystrzycy z dopływami dopiero "raczkowało", w samym okregu lubelskim było ok. 150 "pstrągarzy" ... następnie ta liczba szybko rosła, osiągając w szczytowym okresie ... 2000 "pstrągarzy" (10% członków okręgu) ... a też mają spore i duże rzeki, zalewy, jeziora, nawet pojezierze blisko ...
W mazowieckim okręgu łatwo może znaleźć się 10% zainteresowanych eksploatowaniem czegoś, co jest lepiej zagospodarowane niż reszta wód, co dałoby te 6000 "wędek" ... a niedaleko jest Radom, spory ośrodek ... niezbyt daleko Łódź, nieobfitująca w wody ... a rzek ciągle tyle samo ... Jak w lubelskim okręgu, gdzie i tych 150 i te 2000 musiało "pomieścić się" na 75 ha wód ... Efekt łatwy do przewidzenia.
Podobnie jak regulowanie presji eksploatacyjnej należy do zagospodarowania, tak i C&R nalezy do narzedzi służacych zagospodarowaniu ... Po to zostało wprowadzone i to już w XIX wieku ... wtedy wymyślono coś takiego jak "wymiar ochronny", nakazując wypuszczanie wszystkich ryb poniżej tego rozmiaru ... to była "zmiana filozofii", jesli mozna tak to okreslić ... Reszta jest modyfikacją ilościową, a nie jakościową, jest rozszerzeniem zakresu stosowania C&R na rózne częsci populacji, albo rozciąganie tego zakresu na całą populację. Niekiedy jest jednym z elementów ochrony populacji (bo nie jedynym - wobec rodzimych populacji wprowadza się inne regulacje ograniczające eksploatację i śmiertelność - ograniczanie presji, skracanie sezonu itp.), a niekiedy - regulacją wspomagającą populację np. w celu wspomagania rozrodu albo uzyskiwania większych przyrostów (w zalezności od koncepcji gospodarczej - całkowitych bądź osobniczych), co ma na celu zwiększenie możliwości zabierania ryb ... o czym pisałeś ... Podobnie jak warto pamiętać o odległej smiertelności wypuiszczanych ryb ... ona może być całkiem spora ... Rozwój C&R zmierza do określenia JAK łowić i wypuszczać, żeby poczynić jak najmniejsze szkody ... już w mniejszym stopniu rozwija się CZY wypuszczać, bo to dośc dobrze opisano, choć wciąż trwają badania GDZIE warto i nalezy wypuszczac złowione ryby, KIEDY, JAKICH ROZMIARÓW i jakie efekty mozna uzyskac z JEDNOCZESNEGO stosowania tych wszystkich elementów C&R, czyli wypuszczania odpowiednich ryb, w odpowiedni sposób ... monitorując efekty ...
Ja traktuję C&R w kategoriach biologicznych i gospodarczych, jako narzedzie umożliwiające ochronę w warunkach intensywnej eksploatacji, albo eksploatację w warunkach ochrony, a nie jako jakąś "filozofię". Traktowanie C&R jako "filozofii" jest możliwe, jeśli zawęzi się całość wędkarstwa i zagospodarowania wędkarskiego do samej eksploatacji ... ale to droga na manowce ...
Myślę, że w środowisku łowisko na Sanie jest dobrze znane. Warto sobie uzmysłowić, że warunki w tym łowisku są utrzymywane za sprawą wielu narzedzi gospodarowania, zastosowanych równolegle ... To nie tylko za sprawą C&R obejmującego wszystkie łososiowate i lipienie ryby tam są, ale również (a może przede wszystkim) za sprawą ograniczenia presji eksploatacyjnej mozna zapanować nad gospodarowaniem w tym łowisku. Wprowadzenie całkowitego C&R wpływa na lepszą ochronę w dużej mierze w takim mechanizmie, że odsuwa istotną część wedkarzy od eksploatowania takiej wody - tych, którzy chcą koniecznie "zjeśc rybkę". Tego rodzaju efekty widziałem w Hiszpanii, gdzie wędkarze są podobnie "drapiezni" jak u nas ... Odcinki "ces" były naprzemiennie usytuowane z odcinkami, z których można zabierac ryby. Nawet w weekendy w tych pierwszych łowili pojedynczy wedkarze, zaś w tych drugich - wielu. Efekt był taki, że w odcinkach C&R były ryby. Ryby w jakiś sposób "wiedzialy" gdzie jest granica i pozostawały w większości "po bezpiecznej stronie" ... cwaniule ...
Nawiązując do "bezpiecznej strony" i do dobrowolnego wprowadzania C&R do własnej praktyki wędkarskiej - warto to robić. Wyżej napisałem, że "drobny" odłów indywidualny może być elementem ogromnego odłowu zsumowanego ze wszystkich indywidualnych połowów. Podchodząc do eksploatowania łowiska nie wiemy, na ile przyczyniamy się do uszczupnenia zasobów ... dlatego wypuszczanie złowionych ryb, nawet tych, które moglibysmy zabrać, jest zachowaniem prowadzącym do pozostawania "po bezpiecznej stronie" ... wtedy mniej uszczuplimy z ograniczonych i zazwyczaj nieproporcjonalnie małych zasobów ...
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski