Marcin, niestety nie wiem, dlaczego na Mazowszu się nie udaje...wiem natomiast jedno, trudno porównać Mazowsze i lubelskie, choćby z bardzo prozaicznego powodu: w samej aglomeracji warszawskiej żyje więcej osób niż w całym województwie lubelskim...presja niestety swoje zrobi, mimo, iż oczywiście ryb w mazowieckich rzeczkach mogłoby być zdecydowanie więcej (albo wgl mogłyby być jeśli mowa o pstrągach).
Niestety, obecne nastawienie OM PZW do tematu wód pstrągowych również nie rokuje, iż w najbliższej przyszłości miałby nastąpić jakikolwiek impas w tej kwestii. Wystarczy wspomnieć wysiłki Pana Stanisława Ciosa, którego pomysły, pomimo zdrowego, racjonalnego i rzeczowego podejścia do sprawy, storpedowano absurdalnymi argumentami.
Wszystko to jednak nie oznacza, iż w kwestii mazowieckich łososiowatych pozostało jedynie bezmyślnie klikać w klawiaturę i puszczać za przeproszeniem bąki. Są różne sposoby na czynny udział czy też pomoc. Są koledzy z WTP, jest TPRŚ (którego autor tego posta jest członkiem), można próbować działać w kołach PZW. Albo...iść po prostu nad wodę, porozglądać się na ewentualność kłusowników, sprawdzić, czy ciek nie jest podtruwany przez rurę z działki letników, czy ktoś nielegalnie nie wycina przypadkiem drzew z nadrzecznych łęgów...przede wszystkim, mieć trochę ochoty, czasu i zapału, bo tego w narodzie ostatnio duży deficyt się pojawił, między innymi stąd w tym kraju tak a nie inaczej...
"Łowić to każden jeden by chciał, ale robić to nie ma komu". Zachęcam dlatego, by dobra wola, wyrażana tu, przeszło od dwóch lat, na forsie, przynajmniej w małej części była przekuta w realne działania.
Pozdrawiam wszystkich mazowszaków!
M